Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Kultur(e)alnie? Po Kongresie Kultury Pomorza Zachodniego

Za nami pierwsza publiczna debata o kondycji kultury w regionie. Ciekawi wrażeń i wniosków po Kongresie Kultury?

Kultur(e)alnie?
Dwa dni wydarzeń kulturalnych, spotkań i debat, 55 ekspertów, klika instytucji współorganizujących. Na długo przed rozpoczęciem, Kongres Kultury budził duże zainteresowanie. Muszę przyznać, iż sama z nieukrywanym entuzjazmem oczekiwałam Kongresu i wiązałam z nim spore nadzieje. W końcu pierwsza tego typu debata w regionie, bynajmniej w moich oczach, miała być przyczynkiem do poprawienia sytuacji kultury, a przynajmniej prowadzić do zdiagnozowania problemów i wypracowania recept na przyszłość. Pierwszy zgrzyt nastąpił po obejrzeniu na głównej stronie Kongresu filmiku promującego wydarzenie (aktywowanego po kliknięciu w napis „Zobacz film o kongresie”, który de facto dotyczy kultury regionu, nie zaś samego Kongresu). W filmiku promujących kulturę naszego województa, możemy usłyszeć, iż jesteśmy najbardziej otwartym na świat regionem Polski, zobaczyć migawki z Międzyzdrojów, Świnoujścia, Wolina (i występ śpiewaka operowego, sądząc po banerze na scenie, prawdopodobnie zrealizowanego w Szczecinie). No właśnie. Zlot aktorów i celebrytów w Międzyzdrojach, Karuzela Cooltury, Festiwal Słowian i Wikingów. A Szczecin? Po raz kolejny nasze miasto (dumna stolica województwa), zostaje zmarginalizowane, przedstawione zdawkowo i niejednoznacznie (gdyż właściwie nie ma pewności, czy oby na pewno koncert odbywa się w Szczecinie). Wniosek jest prosty – w Szczecinie, szarej plamie na mapie Polski, w dalszym ciągu nic się nie dzieje, przynajmniej nic na tyle wartościowego, by przedstawić to w materiale promującym region... 
 
Kolejnym zgrzytem jest dla mnie brak pełnej partycypacji szczecińśkich uczelni wyższych w Kongresie. Nasze miasto w swych początkach było zarządzane bez spójnego środowiska akademickiego; czyżby po ponad 60 latach sytuacja tak niewiele się zmieniła? Parokrotnie miałam okazję uczestniczyć w różnego rodzaju kongresach obywatelskich, w każdym z tych przypadków akademicy występowali jako pełnoprawna strona debaty, a także organizatorzy. Oczywiście, także w przypadku Kongresu Kultury Pomorza Zachodniego, do publicznej dyskusji zaproszeni zostali wykładowcy uczelni wyższych, jednakże ostateczny wkład środowisk akademickich jest dla mnie niedostateczny. Na panelach brakowało młodych osób, studiujących kierunki spowinowacone z kulturą, będących przecież w przyszłości nową tkanką tworzącą i koordynującą kulturę miejską. Gdzie podział się zwyczaj polecania i rekomendowania studentom wydarzeń? Czyją winą jest, iż Kongres nie cieszył się zbytnią popularnością wśród ludzi młodych? Na jednym z paneli padło stwierdzenie, iż obecni 20-latkowie to pokolenie stracone i głuche, dlatego powinno się edukować tylko tych najmłodszych. Moim zdaniem nie jest to pokolenie całkowicie stracone i głuche – w każdym razie powinno się je „przymuszać” i kulturalnie reanimować – tak by zaistnieli jako świadomi odbiorcy kultury; ponadto jeśli skupimy się na obecnych najmłodszych, jesteśmy skazani na brak ciągłości, gdyż powstanie luka pokoleniowa, w której zabraknie kontynuatorów.
 
„Nikt za nas trawy nie zasadzi”
Panel „Obywatele kultury i kultura obywateli. Organizacje pozarządowe w przestrzeni kultury”, na który najbardziej jako odbiorca czekałam, początkowo zaczął się jałowo i nie wróżył konstruktywnych wniosków. Czas przeznaczony na prezentacje organizacji, wydłużył się niebotycznie, znajmując niemal cały czas poświęcony na panel (rzecz jasna nie można ujmować organizacjom, gdyż ich wkład w tworzenie kultury jest niepodważalny, a liczne efekty pracy mówią same za siebie). I tutaj chwała widowni, która doskonale wiedziała w jakim celu przyszła – pchnęła panelową dyskusję na właściwe tory. A przynajmniej się starała, gdyż z dyskusji nad istotą obywatelności w kulturze, wyszła hybryda skarg i problemów, głównie na poziomie współpracy pomiędzy stowarzyszeniami, a instytucjami. Nie obyło się również bez, typowego chyba dla Polaków, narzekania na ogólny stan rzeczy, brak świadomych, wyrobionych odbiorców, itp. Tok dyskusji wskazał na najisttotniejsze problemy, z którymi borykają się stowarzyszenia: 1) niedostateczna współpraca z instytucjami, 2) problem z niewyrobionymi odbiorcami kultury. Ostatecznie kamieniem milowym w dyskusji było dla mnie zdanie Pawła Osuchowskiego, dyrektora artystycznego Fundacji Muzyki Dawnej: „Nikt za nas trawy nie zasadzi”. No właśnie, mniej narzekania, więcej samodzielnej pracy. W końcu kierowani potrzebą uzupełnienia jakiejś luki tworzymy organizacje pozarządowe (cześć i splendor wszystkim, którzy decydują się na boksowanie się z polskim systemem biurokratycznym, w celu poprawy życia ogółu!). 
 
Sama dyskusja panelowa była dla mnie, obserwatora, doskonałym odwzierciedleniem nastrojów panujących w sferze kultury. Dlatego też, wnioski płynące z dyskusji, pozwoliłam sobie rozciągnąć jako uniwersalne dla całego sektora kulturalnego:
1) organizując wydarzenia, róbmy rzeczy ciekawe, które same chcielibyśmy oglądać;
2) unikajmy nadprodukcji wydarzeń kulturalnych;
3) praca u podstaw, czyli edukacja odbiorców – koniecznie wielotorowa (rodzina, szkoła, organizacje, telewizja publiczna itd.);
4) długofalowość i systematyczność działań;
5) współpraca pomiędzy jednostkami, instytucjami (a także wzajemne sieciowanie).
 
„Bardzo kreatywne miasto idei”
Po ponad 20 latach od wejścia Polski do strefy państ kapitalistycznych, ludzie kultury ciągle muszą borykać się z coraz to nowymi przeszkodami. Tym trudniej jest zajmować się kulturą (częstokroć traktowaną zdawkowo i spychaną na margines życia społecznego), w mieście takim jak Szczecin, przez lata traktowanym po macoszemu. Jednak gdy spojrzeć na mnogość działań, akcji, wydarzeń, koncertów czy inicjatyw, dziesiątki świetnych organizacji, powstających oddolnie, całą gamę ludzi, zapaleńców, pasjonatów, szczecinofili – doskonale widać, iż nasze miasto znajduje się aktualnie w punkcie zwrotnym, momencie, w którym zaczyna doganiać inne miasta pod względem kulturalnej samoorganizacji. Nade wszystko, i wbrew panującym stereotypom, Szczecin nie ma się czego wstydzić. Miejmy nadzieje, że z roku na rok, będzie tylko i wyłącznie lepiej i mądrzej. A Kongres Kultury na wtrwałe wrośnie w szczeciński kalendarz i na stałe będzie miejscem, do kreatywnych rozmów o kulturze.
 
Zaciekawionym tematem stanu kultury w regionie polecam raport z diagnozy społecznej dotyczącej świadomości kulturalnej i uczestnictwa w kulturze: http://inkubatorkultury.szczecin.pl/news/o-kulturze-w-naszym-regionie.
 
Foto: 
mat. organizatora

Zobacz również