Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Rozmowa ze Szczecinem w tle

Szczecin, kamienice i podwórka, a także dalsze losy projektu „Niezwykli szczecinianie i ich kamienice”, w rozmowie z Justyną Machnik. 

Szczecin Główny: Jak się czujesz jako „Bohaterka po sąsiedzku”?
 
Justyna Machnik: Czuję się najzwyczajniej. Tytuł jest oczywiście przemiły, ale chyba każdy z laureatów nie przyczepia sobie etykiety „bohatera” z definicji. Bohaterstwo jest w skali mikroskopijnej i może nie tyle nawet bohaterstwo, a chęć robienia czegoś dobrego, pożytecznego dla miasta. Dla mnie „Bohaterem po sąsiedzku” jest każda z osób, która pomagała mi przy seryjnym odsłanianiu tablic na elewacjach kamienic.
 
Niezwykłość plebiscytu polega na tym, że pokazuje on działania, które niekoniecznie są na piedestale, a mimo wszystko, są dostrzegalne. Co jest szalenie pozytywne i dlatego cieszy, iż taki plebiscyt w ogóle powstał.
 
Słowa podziękowania należą się Towarzystwu Wspierania Inicjatyw Kulturalno-Społecznych „TWIKS”, które ten plebiscyt zorganizowało po raz drugi. Cieszy to, że w gronie laureatów są osoby, które wykonują kawał porządnej pracy na rzecz innych osób, instytucji czy przestrzeni, i każdy ma na to swój pomysł i zapał, które przetwarza na działanie. Moją kandydaturę zgłosił Damian Lachowski ze Stowarzyszenia SENS, który docenił to, że pojawiła się nowa jakość produktu turystycznego. Wydarzenia pod kamienicami, od kwietnia do października, były kulturalną propozycją i myślę, że dla uczestników była to spora frajda, a bywało, że i wzruszenie.
 
Skoro już mówimy o Kamienicach – czy mogłabyś pokusić się o lekkie podsumowanie? Za nami jedenaście świętowań, co dalej z projektem „Kamienice Szczecina”? 
 
Ambitny plan został wykonany: w 2013 roku cykl uroczystych odsłonięć tablic. Bez patosu, w konwencji mocno wizualnej. Kamienic na szlaku jest trzynaście, a tablic odsłoniliśmy o dwie mniej. Postać Heinricha George’go wzbudziła tyle kontrowersji, że zdecydowaliśmy się odwołać uroczystość. Treść tablicy ulegnie zmianie. Na 2014 r. został przeniesiony adres przy Śląskiej 51 (tak naprawdę to numer jeden na naszym szlaku, tu zaczyna się trasa spacerowa). To kamienica w której dzieciństwo spędził Julo Levin, a obecnie cała jest zastawiona rusztowaniami. Już teraz błąkają mi się po głowie pomysły odnośnie scenariusza, koniecznie w klimacie żydowskim. W każdym razie, mieszkańców Szczecina, po długiej przerwie ponownie zagonię pod kamienicę. W dalszych planach jest realizacja filmów dokumentalnych, o każdej postaci, i napisanie artykułów. Podkreślam to, że traktuję ten projekt, jako badawczy i dlatego został nawiązany kontakt z  instytucjami powiązanymi z postaciami ze szlaku, np. z Archiwum Państwowym w Szczecinie, Książnicą Pomorską, Muzeum Narodowym w Szczecinie, Operą Na Zamku, Stoewer-Museum (Wald-Michelbach), Muzeum Kurta Tucholskiego (Rheinsberg).
 
Z tego co się orientuję, ruszyły już zdjęcia do filmu o Janinie Szczerskiej.
 
Tak. Od Janiny Szczerskiej rozpoczęliśmy filmowy cykl, którego twórcami jest duet Małgorzata Ochnicka i Wojciech Wysocki [Kamera Jazda – przyp. red.]. W przyszłym roku planujemy premierę tego filmu w auli I Liceum Ogólnokształcącego, dawnym miejscu pracy pani Dyrektor. Talent filmowców gwarantuje wspaniały efekt końcowy. Były już rozmowy z dawnymi uczennicami, z dr hab. Małgorzatą Machałek z Uniwersytetu Szczecińskiego, odwiedziliśmy Muzeum Przestrogi i Pamięci Ravensbrück. Jest to teren byłego obozu koncentracyjnego dla kobiet, największego w Niemczech podczas II wojny światowej, gdzie Janina Szczerska została przywieziona, wraz z innymi kobietami, po Powstaniu Warszawskim. Przed nami oczywiście kolejne dni zdjęciowe.
 
Czyli planowo ma powstać trzynaście filmów.
 
To jest takie założenie – marzenie. Kwestią dość istotną jest finansowanie. Pieniądze są potrzebne na każdym etapie. Na szczęście mamy mecenasa, jest to firma Epa Spółka z.o.o. Prezes Jarosław Mroczek wraz z Zarządem ogromnie mi zaufał. Bardzo sobie cenię także partnerstwo Urzędu Miasta Szczecin.
 
Szczecińska edukacja regionalna, w tym dbanie o budowę tożsamości młodych szczecinian,  wydaje się być ciągle zaniedbana. „Kamienice Szczecina” wypełniają pewną lukę, dając mieszkańcom możliwość zauważania wielokulturowości i troszkę innego spojrzenia na miasto.
 
Projekt stapia niemiecką i polską historię Szczecina, popularyzuje ją. Filmy dokumentalne, mam nadzieję, trafią do wszystkich szczecińskich szkół. Szlak „Niezwykli szczecinianie i ich kamienice” jest ograniczony do śródmiejskiej dzielnicy, ale rzecz jasna poza nią nie brakuje urodziwej architektury. Powszechna dostępność do Internetu też jest sprzymierzeńcem. Komunikujemy się głównie za pomocą Facebooka, tam są bieżące informacje i tematyczne galerie zdjęć, ale chwalimy się też stroną internetową – www.kamieniceszczecina.pl.
 
Przepięknie wykonaną…
 
Z archiwalnymi projektami fasad kamienic, z animacjami. Grafikę wykonała Justyna Machnicka, natomiast technicznie udźwignął ją Arkadiusz Bajowski. Strona zachęca do tego, by poklikać w różne miejsca. Jest tu do pobrania mapa szlaku w PDFie, podstawowe informacje są ponadto w języku angielskim i niemieckim. Do tego setki zdjęć, prezentujące m.in. dekoracje fasad, działalność w kamienicach, podwórka. Tak, podwórka są zdecydowanie fascynujące. Jeżeli ktoś tak jak ja, lubi miejską krzątaninę, zagląda też na zaplecza kamienic. Zdarza się zaskakująca scenografia, np. pięć starych pralek w szeregu. To wdzięczne wielofunkcyjne przestrzenie – parkingi, place zabaw, zielone enklawy relaksu; potrafią ładnie pachnieć świeżym praniem czy obiadem.
 
I które z pewnością wiele mówią o samych mieszkańcach. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż podwórko to niejako serce danej kamienicy.
 
Czasem bije ciszej, ale bywa głośno, kiedy słychać strzępy domowych awantur. Wielu lokatorów aranżuje podwórkowe kąty jako miejsce wypoczynku. Tak po prostu, z fotelami i kocykami. Wśród lokatorów są pasjonaci ogrodnictwa, którzy dbają nie tylko o własne parapety i balkony, ale też o przestrzeń wspólną.
 
Uroczyste odsłanianie tablic i wydarzenia temu towarzyszące spotkały się z entuzjazmem mieszkańców Szczecina. Czy jakieś wydarzenia szczególnie zapadły Ci w pamięć?
 
Częstowanie tortem schwarzwaldzkim na ulicy, hejnał z okien kamienic, zbiorowa lekcja twista, flaga olbrzym z jednego dachu na drugi, pokój z lat 60/70 wprost na chodniku, samochód Stoewera pod kamienicą, aria na trawniku, domowe ciasta od lokatorów, długo by wymieniać. Zachęcam wszystkich do obejrzenia filmowych relacji i galerii zdjęć Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego.
 
Szukając informacji na Twój temat znalazłam pewne zdanie, które bardzo mi się spodobało: „Malkontentom szczecińskim aplikuję szczepionkę, intensywny kontakt z miastem”. Skąd miłość do Szczecina? Co w Szczecinie jest takiego niezwykłego?
 
Spacerując po mieście mam pod powiekami jego dawne widoki. To pomaga być bardziej pobłażliwym w niektórych kwestiach, oszczędniejszym w utyskiwaniu nad tym ile zostało zburzonego, zmarnowanego. Miłość do miasta jest odwzajemniona. Ja coś daję i ono się ładnie odwdzięcza. Zawsze mam ochotę napisać miasto wielką literą, jest dla mnie bardzo ważne, jest podmiotowe. Fantazyjnie jest i pod nogami, tworzę leksykon szczecińskich posadzek. W mieście mentalnie krążę pomiędzy zabytkowym klasykiem a współczesnymi realizacjami. Lubię przenikanie się starego z nowym, jak poprzez formę budynku dawnej transformatorowni. Architektura wytyczyła rozmach kulturalny dla sztuki.
 
Niejednokrotnie goszcząc przyjaciół z innych regionów Polski w Szczecinie, spotykałam się bardzo pozytywnymi reakcjami. Zdarzenie funkcjonujących o mieście stereotypów ze stanem faktycznym, zmieniało ich podejście o 180 stopni…
 
Każda dzielnica potrafi być wyrocznią piękna i elegancko podjąć spacerowiczów. Przyjezdni najczęściej bywają na Starym Mieście i w Śródmieściu. Jest zamek, promenada nadodrzańska, ulice usłane kamienicami, zabudową eklektyczną, a pomiędzy tym gotycka cegła, renesansowe i barokowe odniesienia, dużo drzew, różne miejskie smaczki. Ludzie są trochę skonfundowani tym, że tak mało wiedzieli o Szczecinie.
 
Podobno wracasz do projektu „Usługi dla ludności”?
 
Potwierdzam, nie zaprzeczam. Portretuję stare szczecińskie zakłady usługowe. Wszystko z szacunku do pracy rąk ludzkich, do rzemiosła, do tego z jaką sumiennością ci ludzie traktują wykonanie usługi. A poza tym są to wspaniałe, stężałe przestrzenie, niezmienne od dziesiątek lat i w tym świecie, który staje się coraz bardziej technologiczny, świecący i standardowy, jest to niebywałe. W ramach tegorocznych „Spoiw Kultury” zorganizowałam spacer po tych zakładach.
 
To może podsumowując: dziennikarka, animatorka, autorka artykułów, przewodniczka... Kim najbardziej się czujesz?
 
Mieszkańcem Szczecina, który dobrze czuje się w swoim mieście. Przebywanie w nim traktuję jako ciekawą przygodę. I zależy mi by inni obdarzali Szczecin wielką przychylnością.
 
 
…...........................................
 
 
Foto: 
archiwum rozmówczyni

Zobacz również