Z KARI o...

...ścieżce, którą kroczymy w życiu, wpływie innych muzyków na jej życie, planach na trzecią płytę i nie tylko rozmawialiśmy przy okazji koncertu w Hormonie.

SzczecinGłówny: Pozwól, że zacznę od pytania o dojrzałość, o której opowiadasz przy okazji „Wounds And Bruises”. Jak Kari dojrzała od momentu, który miał miejsce przed wydaniem pierwszej płyty? Jaka była wtedy, a jaka jest teraz? Czymś się różnią, czy są podobne?

KARI: Jak każdy z nas jestem w procesie zmian. Uczę się siebie, uczę się zmierzać z różnymi doświadczeniami i to zdecydowanie przełożyło się w ostatnim czasie na to, jak piszę piosenki.

 

Życie składa się ze zbiegów okoliczności, czy każdy z nas ma gdzieś zapisaną swoją ścieżkę, którą kroczymy bardziej lub mniej świadomie?

Kiedy przyglądam się ludziom, których spotykam, nie wierzę, że jesteśmy jakimiś bezwolnie pływającymi amebami będącymi tu z przypadku. Wierzę, że każdy z nas ma tutaj coś ważnego do zrobienia. Jesteśmy duchowymi istotami, które mają w sobie niesamowity potencjał i dla każdej z tych istot jest bardzo konkretny plan, który wypełni się w naszym życiu jeśli będziemy słuchać, zadawć pytania i dopuszczać serce do głosu...

 

Jeśli porównać recenzje Twoich płyt, krytycy bardzo wiele miejsca poświęcają dojrzałości, nowym dźwiękom. Jak dla mnie, delikatność będąca na pierwszym krążku z przodu, na „Wounds And Bruises” jest obecna, ale ustąpiła dominującego miejsca. Doszło coś nowego. Wiesz, co to?

Niechętnie podejmuję się definiowania własnej muzyki, bo to co tworzę jest dla mnie subiektywnie niezmierzalne. Niemniej, cieszę się, że w recenzjach jest podkreślone to, że to wciąż jestem ja, że jakaś część mnie z „Daddy says I’m special” jest obecna na „Wounds And Bruises”. Nie odwracam się i nie odcinam od pierwszego albumu, ale ten ostatni jest dla mnie szczególny. W środku mocno czuję, że muzycznie jest moim drugim debiutem.

 

W jednym z wywiadów powiedziałaś, że „Eliah” jest muzycznym hołdem dla Jónsiego i Sigur Rós. Przy okazji tego zespołu nawiążę do rozmowy z Fismollem, dla którego usłyszenie po raz pierwszy „Vaka” dało początek zmianom w jego życiu. Czy Ty miałaś w swoim życiu taki moment?

Piosenka „Eliah” jest moim pewnego rodzaju „tribute to”, natomiast  treść tego utworu i okoliczności, w jakich powstał, nawiązują do czegoś zupełnie innego. Jest z nim związana dość długa historia. Ale wracając do Twojego pytania, odkrycie Sigur Rós było dla mnie  i mojego sposobu komponowania bardzo znamienne, ale to jak kształtuje się mój własny styl to chyba wypadkowa wielu inspiracji. Nie miał miejsca jeden konkretny zwrot. Wszystko działo się bardzo płynnie i na przemian… z Björk, Bon Iverem , M83 i innymi artystami.

 

Baczniejsi obserwatorzy naszego rynku muzycznego na pewno dostrzegają pewien ciekawy trend wśród części młodych artystów. Chodzi mi o dbanie przez Was nie tylko o warstwę muzyczną, ale wszystko dookoła niej. O oprawę graficzną wydawnictw, stylistyczną spójność klipów, wygląd sceniczny. Można tak wymieniać. Sądzisz, że  reszta rynku pójdzie Waszym śladem?

Nie wiem, ale wydaje mi się, że to jest dobra droga, bo żyjemy w takich czasach, kiedy wszystkie bodźce powinny ze sobą współgrać. W tej chwili wszystkie wizualne akcenty, wszelkie formy wideo są istotne. Moim zdaniem, jeśli przekaz ma być czytelny, to wszystkie elementy muszą być ze sobą spójne.

 

Od czasu premiery teledysku do „Hurry up” minęło już kilka miesięcy. Szykujesz drugi singiel?

Singiel jest już wybrany, tylko musimy przygotować się do pracy nad wideoklipem. W głowie są już pomysły, ale nie mogę póki co nic zdradzić - ani jaka to będzie piosenka. To będzie niespodzianka!

 

Co takiego dało Ci przypadkowe, jak sama kiedyś powiedziałaś, poznanie Jon’a Haedley’a?

Współpraca z Jonem była jednym z najfajniejszych muzycznych doświadczeń w moim życiu. Do tej pory miałam okazję współpracować z fantastycznymi muzykami i zawsze te współprace były bardzo owocne. Jednak spotkanie z Jonem było wyjątkowe. Jon jest dla mnie wielkim autorytetem, jeżeli chodzi o sposób myślenia kiedy pisze piosenki, nowatorstwo w komponowaniu, czy gust. Jesteśmy bardzo różni, a jednocześnie to było wspaniałe czuć, że on rozumie, o co mi chodzi. Z jednej strony dopełniał mnie swoimi pomysłami, a z drugiej dawał mi bardzo dużo przestrzeni i szanował to, że to jednak jest to mój projekt i mam jakiś pomysł na jego finalny kształt. Podczas pierwszej próby z Jon’em  poczułam, że może być fajnie i ryzykowałam. Okazało się, że to była fantastyczna współpraca, napisaliśmy wszystko bardzo sprawnie i jesteśmy bardzo szczęśliwi z efektów.

 

Kiedy lecisz na Islandię?

Chciałabym jak najszybciej! To wiąże się tylko z tym, żeby się zorganizować. Jeśli wszystko się dobrze złoży, chciałabym w tym lub przyszłym roku.

 

Wtedy powstanie trzecia płyta?

Wtedy na pewno wezmę ze sobą sprzęt i nie wyjadę stamtąd dopói nie nagram czegoś co mnie zainspiruje, na sto procent wrócę z jakąś muzyczną pamiątką! (ze śmiechem)

 

Nie bez powodu już dziś pytam o trzeci krążek. Wiem, że pierwsze szkice zostały poczynione.

W trakcie obecnej trasy gram jedną piosenkę, która znajdzie się na trzeciej płycie. Wszystko jest w sferze bardzo luźnych pomysłów i nie ma jeszcze konkretnej wizji. Na próbie dźwięku w Gdyni chyba dokończyliśmy drugą piosenkę. Nie mogę się, szczerze mówiąc, doczekać wejścia do studia. Na razie czuje, że coś się zbliża. W najbliższym czasie chyba nie będę narzekała na brak pomysłów. Inspiracje, na szczęście, cały czas spływają i efektem tego są improwizacje, które mam na dyktafonie. Czekają na rozwinięcie. Grana przez nas piosenka nazywa się Whispering Trees”.

 

Nie wszyscy wiedzą, że KARI urodziła się w Świnoujściu i prawie uczyła się w szczecińskiej szkole muzycznej.

Tak, jeździłam tu na kursy przed egzaminami do Szkoły Muycznej! Bardzo czekam na spotkanie ze znajomymi i rodziną. Szczecin jest miejscem, do którego bardzo lubię wracać,. Żałuję, że  z braku czasu nie mogę teraz pojechać do Świnoujścia. Wtedy byłoby idealnie.

 

Czego można dziś życzyć KARI?

Na początku rozmawialiśmy o inspiracjach. Możesz mi życzyć, żeby źródło moich inspiracji było wciąż żywe, bez tego nie da się tworzyć. 

Foto: 
Piotr Nykowski

Zobacz również