Żyć, nie umierać!

Już nie kurczaczki, już nie jajeczka, a mikołaj, choinka, bombeczka. Szturmem nadchodzą święta! Zaraz, zaraz a co będzie jak się skończą? Życie, kochany, życie, nie pietraj! :)

Tematyka świąt nie należy do moich ulubionych. Skoro jednak ten czas nieubłaganie nadchodzi, przydałoby się coś napisać. Jak co roku zatrważa mnie ta cała otoczka przedświątecznego szału. Wielkie sprzątanie, wielkie zakupy, wielkie gotowanie i sto tysięcy innych spraw. Jestem pełna podziwu, że typowa polska gospodyni domowa jest w stanie udźwignąć ten cały ciężar. Jest dobrze, gdy cała rodzina włącza się i pomaga. Mimo wszystko, siadając do wigilijnego stołu odczuwa się rodzaj ulgi a zarazem zmęczenia, że do jedzenia sił brak. Jak mawiał mój przyszywany dziadek: "Jedzenie to najcięższa robota na świecie". I być może coś w tym jest, bo przy okazji tak ładnie wyszykowanego stołu z jadłem, żal pozbawiać go zawartości. Niech sobie leżą te ryby, pierogi, kluski z makiem. Tak pięknie wyglądają. Niech sobie leżą... Taa, bombardowani przez cały miesiąc  świątecznymi wystawami, ozdobami, muzyką i filmem, przeładowani tą całą atmosferą, gubimy sens prawdziwej celebracji w dzień Wigilii. A to przecież dopiero wstęp do Bożego Narodzenia.
 
Gdybym miała moc władczą nad radiem i telewizją, zabroniłabym puszczania "Last Christmas" i "Kevina samego w domu". "Ale bez tego nie ma świąt!"- odzywa się głos mojej koleżanki. Ja zaś mówię- ileż moi drodzy można tego słuchać i oglądać? No ile? Aż mózgi wypali? Niech dla odmiany puszczą coś extra mocnego, jak np. duet Kasi Nosowskiej z Kobranocką- "Chrystus się rodzi". Ależ miło się przy tym wyje. Albo taki zespół The Eagles kojarzony głównie z "Hotel California". Oni również mogą się pochwalić ładnym coverem. Jest to ballada pod nazwą "Please Come Home for Christmas" (w oryginale śpiewał Charles Brown). "Thank God It's Christmas" formacji Queen raczej większość zna. Ginie jednak przy częstotliwości z jaką grany jest ich inny numer "A Kind of Magic". No tak, ktoś mógłby powiedzieć, że bożonarodzeniowych kawałków nie gra się przez cały rok. A nie zdarza się Wam chociaż raz poza tym grudniowym czasem niechcący zanucić jakąś kolędową melodię? Ja już się na tym parę razy złapałam. Czemu Marta tak mało polskich wykonawców proponujesz? No cóż, według starszego pokolenia kolędy najlepiej śpiewa chór Mazowsze. Mnie osobiście ciężko się z nimi śpiewa, jak się puści ich płytę. Stąd też, dobrze w tej roli sprawdzają się tacy artyści jak Krzysztof Krawczyk czy Andrzej Piaseczny. Tak, tak możecie się śmiać, ale ten ostatni wraz z Sewerynem Krajewskim nie tak dawno nagrał całkiem udany krążek- "Zimowe piosenki". Polecam utwór- "Pastorałka największych przyjaciół".
 
Te centra handlowe. Jakże się cieszę, że moje dzieciństwo spełzło na osiedlowych zabawach i wygłupach z dala od tych molochów. Szkoda mi jedynie dzieciaków, że ich wolny czas to wycieczki po domach towarowych. Zaskakuje mnie ich podejście. Godzą się na to, ba nawet to lubią, patrząc z pogardą na własne podwórka. Po części staram się to zrozumieć. W gorszej sytuacji są rodzice, którzy dwoją się i troją by spełnić zachcianki swoich pociech. A święta to już nie upominki sięgające paru tylko kilkuset złotych. Miałam okazję na chwileczkę wpaść do Kaskady w ostatnią sobotę. Istne szaleństwo. Pseudorodzinny zachwyt nad stoiskami poświęconym dzieciom. Tam robią pierniczki, gdzie indziej jakieś ozdoby, nawet jakieś stanowisko komputerowe dla nastolatków się znalazło. Żyć nie umierać. A rodzice tylko pstryk, pstryk aparacikami, smartphonami i Bóg wie czym jeszcze. Ja się pukam w głowę i myślę sobie. Wygodnie tak, bez własnej inwencji, koncepcji, pomysłowości całą familią zjechać autem do centrum, bo przecież kto to teraz chodzi na spacery. Za zimno i w ogóle Ksawery jeszcze nie skończył swojej zawieruchy. Jak to dobrze w tym sztucznym ciepełku grzać tyłeczki i mieć z głowy, co zrobić z dziećmi. Więcej nie chcę się wypowiadać w tej kwestii, bo jeszcze obrzucona zostanę jajami. Za to, że mam czelność krytykować, jak sama nie uwiłam gniazdka rodzinnego. Dobrze, to już siedzę cicho. Cicho sza. Cicha noc, święta noc... :)
 
Łoł, wyszedł mi tekst na trzy duże akapity (nie licząc tego podsumowania), tak jak w "Opowieści wigilijnej" są trzy duchy. Ja jednak nie za bardzo wierzę w znaki. Prawda jest taka, że warto w tym świątecznym okresie zastanowić się nad sobą. Co przyniósł nam rok. Czy bez problemu możemy spoglądać we własne odbicie w lustrze i czy na pewno chcemy iść naprzód z tym, co obecnie w nas siedzi. Nie chcę na zakończenie roztkliwiać i posyłać życzeń w stylu "Rodzinnych Świąt", bo nie każdy może sobie na taki luksus pozwolić. I to właśnie do tych ludzi mam prośbę. Miejcie dalej odwagę żyć i pokazujcie innym, że na takich rzeczach jak brak pracy, pieniędzy świat się nie kończy. Życie w samotności, bez rodziny to dopiero heroizm. Takim herosom składam hołd w te święta.
Foto: 
Marta Siłakowska

Zobacz również