Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Kawał świata w Free Blues Clubie

Basista znany ze współpracy z Herbie'm Hancock'iem, dawny producent Amy Winehouse, saksofonista James'a Brown'a i perkusista Kurt'a Elling'a na jednej scenie w ramach jedynego koncertu w Polsce.

Jeśli samo nazwisko Paul Jackson nie podpowiedziało jakiej rangi muzyka mieliśmy okazję gościć w naszym mieście, to zrobił to niewielki napis widniejący w nawiasie: „ex. Herbie Hancock, Carlos Santana”. Taki fakt określił jasno, że będzie to naprawdę niecodzienny wieczór. Śpiewający basista zwabił do lokalu zarówno laików muzyki jak i jej koneserów.

 

Już trzydzieści minut przed koncertem Free Blues Club wypełniony był po brzegi, a wśród publiczności wyczuwało się zniecierpliwienie. Bez wątpienia możliwość usłyszenia na żywo muzyków z całego świata (USA, UK, FR) wciąż robi na ludziach wielkie wrażenie. I rzeczywiście, artyści nawet w momencie wchodzenia na scenę zdawali się być jak z „innego świata”. Paul Jackson – puszysty, czarnoskóry, łysy mężczyzna w złotej koszuli wkroczył podparty o drewnianą laskę imitującą węża oplecionego wzdłuż gałęzi. Na uwielbienie publiczności czekał tylko do momentu, gdy pozbył się akcesoria oddając go na przechowanie wytypowanej przez siebie kobiecie siedzącej w pierwszym rzędzie.

 

Już pierwsze dźwięki „dzikiego” wręcz basu połączonego z łagodnym brzmieniem rhodesa wprowadziły wszyskich w taneczny nastrój. Śpiew Paul'a Jackson'a wzmocniono głosem pianisty – Xantonè'a Blacq'a i zaprowadzono słuchaczy zarazem do Ameryki, zarazem do Afryki – kolebek soulu, bluesa, funky, swingu czy muzyki latynoskiej. Konwencjonalne instrumentarium (oprócz w.w. saksofon i perkusja) urozmaicono „ciekawostkami”, np. gwizdkiem „ptaszkiem”. Nie zabrakło też popisów: saksofonista Pee Wee Ellis nie stronił od muzycznych wygłupów, naśladując dźwięki Sawany przypominające np. trąbienie słoni.

 

Na koncercie pojawiło się kilka bardzo znanych utworów, m.in. „Chameleon” H. Hancock'a czy „Footprints” W. Shorter'a – przeważnie w zupełnie nowych aranżacjach. Charyzmatyczni muzycy zachęcili wszystkich do śpiewania, tak więc na moment spotkania publiczność zamieniła się w chór mieszany (przewidziano różnorodne partie dla kobiet i mężczyzn). Szczególnym zaskoczeniem dla wszystkich był gest Paul'a, który do wspólnej improwizacji zaprosił spontanicznie Agatę Malcherek. Młoda dziewczyna świetnie się odnalazła wśród „starych wyjadaczy”, rozpromieniła koncert kobiecą nutą i napędziła wszystkim ochoty do uczestnictwa w odbywającym się po koncercie jam session.

 

Muzyczna degustacja zakończyła się owacjami na stojąco, jednak artyści nie pozwolili sobie na więcej, niż jeden bis, by pozostawić słuchaczom niedosyt. Z tego samego powodu zostali po koncercie bardzo oblegani (przez, skądinąd, międzynarodową publiczność. Między stolikami dało się słyszeć angielski, niemiecki a nawet włoski!). Mimo wszystko, na jamowych zmaganiach pojawili się już jako odbiorcy, pozwalając szczecińskim muzykom na małą prezentację. 

Foto: 
Julia Kępisty

Zobacz również