Kwartet sióstr Kępisty nagrywał w Lubrzy

Kępisty Quartet ma za sobą niezwykle pracowity weekend. Pierwsza płyta jest dla każdego zespołu niezwykle ważna, a praca nad debiutanckim krążkiem Julii i Marii Kępisty, Pawła Rozmarynowskiego i Tomka Nawrockiego wkroczyła właśnie w decydujący etap.

Grają wspólnie dziewięć miesięcy. We wrześniu ubiegłego roku wystąpili w Świeciu (woj. Kujawsko-Pomorskie) na Maratonie Piosenki Osobistej zdobyli wyróżnienie i nagrodę specjalną - dwudniowe nagrania w RecPublica Studios w Lubrzy, którą "skonsumowano" 12 i 13 kwietnia. Czterdzieści osiem godzin w studiu to dużo i mało zarazem. Dużo dlatego, że wróciłyśmy do domu z przysłowiowymi flakami na wierzchu, a mało, bo bardzo chętnie spędziłybyśmy tam dodatkowy tydzień. Dwa dni to na pewno niewiele, żeby nagrać płytę. Nasz realizator dźwięku, Michał Wasyl, opowiadał, że niektórzy przez pierwszy dzień się rozkładają, a my w ciągu dwóch nagrałyśmy całą płytę ­– zaznacza Maria Kępisty. Przez dwie doby zespół był cały czas piekielnie skoncentrowany i (czego nietrudno się domyślić) muzycy wrócili do domów naprawdę wypompowani, ale - jak zaznaczają - szczęśliwi.

 

W czasie pobytu w Lubrzy kwartet zarejestrował jedenaście utworów. Nie wiemy jeszcze, czy wszystkie wejdą na płytę. Jeżeli po przesłuchaniu materiału dojdziemy do wniosku, że jakaś piosenka jest na zbyt niskim poziomie albo jest za mało świeża, to odrzucimy ją – dodaje Julia. Na moje pytanie o ewentualny stres związany z nazwiskami, które gościły w studiu przed przyjazdem sióstr Kępisty, Maria odpowiada bez zastanowienia: W sobotę i niedzielę najważniejsze było nie to, kto tam nagrywał, ale fakt, że mieliśmy mało czasu i dużo materiału. Studio jest bezlitosnym sędzią. Kiedy się pomylisz, wszyscy to słyszą. Nie przeskoczysz pewnych rzeczy, nie nauczysz się nagle lepiej grać. Na koncercie Twoja koncentracja trwa godzinę i jesteś w stanie zagrać każdy z utworów na sto procent. Granie przez cały dzień dziesięciu utworów po cztery razy każdy jest męczące. Duch tego studia i warunki na pewno wpływają na jakość naszego materiału. Skoro byli tu tacy artyści jak Mela Koteluk, Mikromusic czy Jan A.P. Kaczmarek, to jesteśmy pewni, że kiedy zagramy choćby jeden dźwięk, zabrzmi on świetnie.  

 

Na płycie usłyszymy nie tylko instrumenty i głosy wymienionej na początku czwórki. Dziewczyny zaprosiły gości. Jednym z nich jest saksofonista Jakub Chojnacki, który przyjechał tylko "na chwilę", dosłownie na dwie godziny, ale to co zrobił, przerosło oczekiwania wszystkich. Kuba wprowadził do studia profesjonalizm. Zawsze wiedzieliśmy, że gra dobrze, ale jak usłyszeliśmy go na żywo, opadły nam szczęki. Zagrał raptem kilka solówek i każda z nich może wejść na płytę - mówi z przekonaniem Julia. Drugi gość to wieloletni przyjaciel członków zespołu, Michał Grobelny, który nie dość że nagrał zaimprowizowaną partię fortepianu, to jeszcze co chwila wywoływał uśmiechy na każdej twarzy w studiu. 

 

Kto chociaż raz był na koncercie Kępisty Quartet wie, czego można spodziewać się we wrześniu, kiedy krążek ujrzy światło dzienne. Dziewczyny zdradziły tytuł swojej debiutanckiej płyty: Marulia. Z czymś Wam się kojarzy? Tytuł jest zagadką i ma odnosić się do wyobraźni naszych odbiorców­ – tajemniczo dodaje Julia.

Foto: 
Hubert Grygielewicz

Zobacz również