Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Muzyka poważna na wesoło – premiera płyty BNO

W środę 30. października w Trafostacji Sztuki odbył się koncert promujący najnowszy krążek z kompozycjami Mikołaja Góreckiego i Pawła Łukaszewskiego szczecińskiej orkiestry Baltic Neopolis wraz ze skrzypkiem z Deutsche Oper w Berlinie, Tomaszem Tomaszewskim.

Ani bufonów, ani ważniaków. Bez zbędnych afektacji, bez zbędnych fanfar. Uroczysta atmosfera zrodziła się z wszechogarniającej radości i sukcesu. Nielicznym przemowom, osobistym i od serca, daleko było do formalnych oracji. Nawet wypowiedź kompozytora – Mikołaja Góreckiego – odtworzona multimedialnie, gdyż nie mógł na promocję przybyć osobiście, skonstruowana starannie, szkolnie wręcz, więcej miała w sobie z pastiszu, niżeli z urzędu. Podobnie rzecz miała się z kompozytorem Pawłem Łukaszewskim, który zaszczycił publikę kilkoma słowami i na dobre ocieplił klimat chłodnej architektonicznie Trafostacji.

 

Tego wieczoru orkiestra zaprezentowała Concerto-Notturno na skrzypce i orkiestrę smyczkową oraz Divertimento na orkiestrę smyczkową Mikołaja Góreckiego, a także Sinfonietta, Adagietto i Lenten Music (z dedykacją dla Baltic Neopolis Orchestra) Pawła Łukaszewskiego. Na skrzypcach zagrał solowo profesor Tomasz Tomaszewski. Taka orkiestra, z takim mistrzem zagrała – jak zwykle – na najwyższym poziomie, nie odbiegającym od norm międzynarodowych.

 

Kompozycje urzekły słuchaczy różnorodnością barw. Obok słodkiej dla ucha, tradycyjnej harmonii, raz po raz pojawiał się dysonans, tzw. „zgrzyt”. Nieprzewidywalny, lecz uzasadniony. Jest to ciekawe doświadczenie zwłaszcza dla tych, co osłuchali się i przyzwyczaili do najprostszych rozwiązań. Połączenie młodej, prężnie rozwijającej się orkiestry ze współczesną, aktualną twórczością, okazało się powiewem świeżości na skostniałych scenach muzyki klasycznej. Dobrym wyborem okazało się też zestawienie tych dwóch kompozytorów. Choć w wielu aspektach swej twórczości jakże podobni, uzupełniali się wzajemnie. Nie brakowało zróżnicowania emocjonalnego, dynamicznego, artykulacyjnego, ekspresyjnego i brzmieniowego. Jedynie poziom wykonawczy nigdy się nie zmieniał!

 

Przyjazna atmosfera wieczoru była też poniekąd, oprócz muzyki, zasługą konferansjera: Grzegorza Dolniaka, który świetnie połączył obowiązek przekazu ze swobodą wypowiedzi. W treść dyskretnie wplątywał żart, dobrze też odnajdywał się w kontekście przeciwności losu, takich jak kłopoty ze światłem. Ludzie reagowali spontanicznie, głośnym śmiechem, nie bacząc na sugerujące powściągliwość fraki, dzięki czemu już po chwili na sali zrobiło się rodzinnie. Z przyjemnością słuchało się koncertu, który – zakończony owacjami na stojąco – pozostawił pewien niedosyt. Idealny, by zakupić najnowszą płytę.

Foto: 
Katarzyna Gudaczewska

Zobacz również