Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Świętowanie po studencku - Juwenalia, dzień drugi

Jak co roku pod koniec maja Szczecin został opanowany przez studentów. Juwenalia po raz kolejny stworzyły pretekst do ostatniego przed sesją opuszczenia akademików i odejścia od książek, notatek i kalendarzy. Ostatnie dni były czasem intensywnej, szalonej zabawy, świętem kreatywności, wolności i nieskrępowanej swobody. 
 
Na szczecińską Łasztownię przez całe juwenalia przetoczyła się niezliczona ilość zarówno studentów, jak też mieszkańców Szczecina i turystów. Wielu z nich na ten event czekało od zeszłego roku. Trudno policzyć nie tylko uczestników, ale też ludzi, dzięki którym święto studentów się odbyło po raz kolejny i to na najwyższym poziomie. 
 
Podczas drugiego z trzech koncertowych dni szczecińska publiczność miała okazję uczestniczyć w koncertach pięciu nietuzinkowych zespołów. Wieczór wśród lekkich, skocznych rytmów rozpoczął Frontrow. Chociaż publiczność dopiero docierała, znaleźli się pod sceną także fani zespołu, którzy jeszcze przed otwarciem bramek czekali na występ. Cywiński x Dorian choć zagrali krótko, z pewnością pokazali, że potrafią rozgrzać publiczność (chociaż niewielką, co tym bardziej jest trudne). 
 
Wraz z upływającym czasem przybywało głodnych muzyki studentów. Wprawdzie na koncercie  Meli Koteluk nie było tłumów, dała się jednak odczuć atmosfera rozkręcającej się zabawy. Choć jeszcze nieśmiało, bo przed zapadnięciem zmroku, można było dostrzec podrygujące pary, czy podskakujące grupki do utworów zarówno z płyty „Spadochron”, jak też drugiej, wydanej nie tak dawno płyty „Migracje”.   Artystka zaczęła spokojnie, od mniej znanych utworów, w nieco odmiennej niż na płycie aranżacji piosenek, takich jak "Tragikomedia", czy "Jak w obyczajowym filmie" Wraz z schodzącym się tłumem wokalistka grała coraz bardziej rozpoznawalne utwory, by na koniec zwinszować występ najbardziej rozpoznawalnymi hitami: "Żurawie origami" i "Melodię ulotną". Prawdopodobnie gdyby nie ograniczenia czasowe koncert trwał by o wiele dłużej. Tego wieczora czekały słuchaczy jeszcze dwa koncerty. 
 
Po przerwie zagrał Mesajah, przenosząc w klimat reggae, dancehallu i ska. Oczywiście zaczął energetycznie utworami ze swojej debiutanckiej płyty „Ludzie prości”, chociaż nie zabrakło znanym wszystkim kawałków z płyt „Jestem stąd”, czy najnowszej „Brudnej prawdy”. Artyści dosłownie poruszyli tłumem, który pod dyrygenturą wokalisty skakał to w lewo, to w prawo. Miłym akcentem były wstawki z repertuaru Natural Dred Killaz. Tak energetyczna muzyka porywa nawet najbardziej zatwardziałych sceptyków. Gromkimi brawami pożegnali po podwójnym bisie Mesajah, by po przerwie technicznej przywitać żywiołową Monikę Brodkę.
 
Brodka zaserwowała wybuchową mieszankę, która wznieciła mnóstwo dobrej energii po drugiej stronie rzeki. Finał drugiego dnia był niezwykle mocny i chyba długo zostanie w pamięci Szczecinian. Oniryczno – psychodeliczna scenografia rodem z serialu Twin Peaks doskonale uzupełniała się z muzyczną warstwą koncertu. Artystka przez cały czas była naturalna, swobodna, pełna werwy. Z typową dla siebie zadziornoscią bez skrępowania i tremy nie tylko żartowała między utworami, ale też podejmowała niespodziewane improwizacje. Bez wątpienia porwała publiczność, grając utwory z płyty „Granda” i „LAX”, które pokazały żywiołowość i spectrum umiejętności artystki. Zaskoczeniem było nowe, remixowe wykonanie piosenki  „Dziewczyna mojego chłopaka”. Cały koncert utrzymany w popowym klimacie z elementami muzyki elektronicznej stanowił gratkę dla melomanów i nie tylko. Chociaż bis wydawał się odrobinę wymuszony, a artyści nagle przestali grać i zeszli ze sceny, w dziwny sposób było to usprawiedliwione rodzajem muzyki i konwencją koncertu, którą narzuciła Brodka – dziką, nieprzewidywalną, a tym samym zaskakującą.
 
Drugi dzień Juwenaliów jest żywym dowodem na to, że studenci w Szczecinie potrafią sie bawić oraz, co ważniejsze, organizować eventy na wysokim poziomie. Doskonale sprawdziła się także znana wszystkim przestrzeń Łasztowni. Oprócz dobrej muzyki uczestnicy mieli okazję zjeść coś ciepłego, napić się oraz skorzystać z ofert muzycznych szczecińskich klubów dzięki rozstawinym namiotom. Widok na Wały Chrobrego widziany z drugiej strony rzeki zapierał dech i dodatkowo wpływał pozytywnie na osbiór całości. Nie pozostaje tymczasem nic innego jak czekać do przyszłego roku i życzyć studentom owocnej sesji.
Foto: 
Hubert Grygielewicz

Zobacz również