Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Zagadkowy Szczecin według Musekampa

Znamy już Normana Daviesa, który pisał o historii Polski. Poznajmy zatem Jana Musekampa, który napisał o historii Szczecina.

Jan Musekamp - świetnie mówiący po polsku Niemiec, nigdy ze Szczecinem niezwiązany, napisał o naszym mieście książkę, która zawstydza lokalnych historyków, że nie spróbowali podążyć tą drogą. Problematykę tego, a także innych zagadnień poruszono na spotkaniu w związku z promocją polskiej monografii Pana Jana - "Między Stettinem a Szczecinem. Metamorfozy miasta między 1945 a 2005 r".
 
14 listopada o godz. 17, kiedy to w Czytelni Pomorzoznawczej w Książnicy Pomorskiej miało się rozpocząć to całe wydarzenie, sala już pękała w szwach. Bardzo duża frekwencja spowodowała, że trzeba było donieść dodatkowe krzesła. Egzemplarze książek, które można było zakupić w promocyjnej cenie, rozpłynęły się niczym ciepłe bułeczki przed rozpoczęciem debaty.
 
Autorowi monografii towarzyszyli: dwaj historycy - Paweł Bartnik i dr Wojciech Lizak oraz pisarz - Artur Daniel Liskowacki. Sam Jan Musekamp także jest historykiem i kulturoznawcą z tytułem doktora. Przedmiotem jego naukowych zainteresowań jest kultura i historia Polski, Czech (w tym byłej Czechosłowacji) i Niemiec.
 
Panel dyskusyjny rozpoczął Pan Paweł Bartnik, który po bardzo ogólnym wprowadzeniu słownym na temat Szczecina, zadał autorowi książki bardzo ważne pytanie: dlaczego to właśnie Szczecin jako miasto został opisany? Pan Jan odpowiedział, że kiedy chciał odwiedzić to miejsce po wyjściu z dworca, to zdziwił się ogromnie, że nie ma tu starówki. I to była pierwsza zagadka, którą chciał rozwiązać, ale było ich znacznie więcej, stąd wziął się pomysł, by o tym wszystkim napisać z naukowego punktu widzenia.
 
Do dalszej rozmowy włączyli się pozostali goście. Wszyscy panowie, którzy byli przy mikrofonie zgodnie potwierdzili, że dla Niemców zachód kończy się na Berlinie i dalej się nie patrzy. Dla Polaków mieszkających głębiej (Warszawa, Gdańsk) Szczecin jest za daleki, odległy, ma się wrażenie nie wiadomo jak długiej jazdy do niego. Na linii Zachód-Polska, to już Warszawa jest bliższa Berlinowi (chociażby loty samolotami). Przez co, odbiera się to jako zjawisko omijania naszego miasta. Pan Liskowacki jako ciekawostkę podał, że dostał nawet kiedyś propozycję napisania tekstu o Szczecinie w kontekście postrzegania go jako "miasta widmo".
 
Od strony Pana Wojciecha padło stwierdzenie prowincjonalności Szczecina. Nie udało się nam Szczecinianom "skolonizować" kulturowo tego miasta. Brakuje nam końcowej syntezy z dialektyki heglowskiej w myśl, że najpierw jest teza, potem antyteza i synteza. Innymi słowy - ulegliśmy "niemieckości". Niewątpliwy wpływ miały tu migracje z terenów wschodnich. Byliśmy jakby polskim odpowiednikiem Chicago bądź Nowego Jorku. Co nie znaczy, że nie mieliśmy polskiego paradygmatu. Słowa te zostały lekko stłumione przez pozostałych Panów. Jako kontrargument podawali inność naszego miasta na tle np. Wrocławia, Gdańska.
 
Natomiast Pan Liskowacki dodał, że książka mimo tego, że jest krytyczna, to na swój sposób ciepła. Bije od niej empatią. Napisana o ludziach, bez podziałów na Polaków i Niemców (autor przyznał, że były głosy w Niemczech, że jest pisarzem polonijnym albo że nie jest prawdziwym Niemcem). Pan Artur wyraził zadowolenie z tego, że to właśnie ktoś z zewnątrz napisał taką rozprawę o Szczecinie. Uważa on bowiem, że nasi historycy mieliby z tym problem ze względu na różne uwarunkowania polityczne, historyczne, społeczne, jak również środowiskowe. Określił pisanie o mieście, z którym jest się związanym od urodzenia czy od wielu lat jako rodzaj więzienia, pułapki. Poruszył też tematykę tożsamości, zajmując stanowisko niechęci wobec tego terminu w odniesieniu do miast. No bo, co to znaczy, że miasto ma tożsamość?
 
W trakcie spotkania, głos mogli zabrać słuchacze. Pytano o to, dlaczego w monografii nie rozwinięto aspektu rozwoju gospodarczego Szczecina. Pytano też o daty przełomowe w okresie od 1945 do 2005 r. Wywiązał się też dyskurs odnośnie tego, że książka o Szczecinie została wydana przez Poznań.
 
Zaproszeni goście chóralnie potakiwali głowami, że książka ma znamiona awangardowego pisania o historii, ale wciąż jest to pozycja naukowa. Jan Musekamp podkreślił, że pisał ją nie dla Polaków i nie dla Niemców, ale dla siebie, bo jako naukowiec lubi rozwiązywać zagadki.
 
Miłym akcentem na koniec było pytanie: skąd Pan, Panie Janie tak dobrze zna język polski? Ktoś z zebranych słuchaczy odzywa się z daleka: pewnie dziewczyna jakaś się do tego przyczyniła. Jan Musekamp z uśmiechem odpowiada: tak, to prawda, że jest dziewczyna, Polka. Ale też dużo dał pobyt w Polsce, bo studiowałem w Toruniu i mieszkałem w akademiku, gdzie są dobre imprezy, no i szybko się człowiek uczy polskiego.
Foto: 
Marta Siłakowska

Zobacz również