Mateusz Czarnowski, lider zespołu "Bubliczki", opowiada o...

...pracach nad teledyskiem do piosenki Nic nie ma na bank, premierze płyty Trubalkan i planach grupy, zarówno na okres promocyjny drugiego albumu, jak i na przyszły rok. Przekonajcie się sami!

Szczecin Główny: Kilka ostatnich dni wydawało się bardzo pracowitych, przy okazji prac nad teledyskiem, zwiedzaliście z ekipą różne miejsca w Szczecinie – mógłbyś powiedzieć jakie?
Mateusz Czarnowski: O wyborze miejsc zdecydował nasz producent – DobrzeWiesz. Nasza współpraca trwa już od pewnego czasu, czego wyrazem jest chociażby ten teledysk. Jest nam niezmiernie miło być w stajni Łony i Webbera. Scenariusz napisał Łona, Webber i Adam Barwiński, który jest także reżyserem klipu. Jeżeli chodzi o odwiedzane przez nas miejsca, to byliśmy na Golęcinie – na świetnej, nieco zapomnianej miejscówce, kręciliśmy w sklepie monopolowym na Giedroycia, tym słynącym z postawienia płotków przed wejściem, żeby było więcej niż ustawowe 100 metrów od boiska. W teledysku zobaczyć będzie można też to miejsce, w którym znajdujemy się teraz – skrzyżowanie ulic Głowackiego i Słowińskiego, gdzie kręcimy finałową scenę. Wczoraj kręciliśmy w – niestety – niekorzystnej aurze na dworcu Niebuszewo, jednak nie przeszkadzała ona całemu obrazowi. Kręciliśmy też w klubie go-go Tequila na Wojska Polskiego i w Liceum Ogólnokształcącym numer I na Piastów, a także w kilku innych miejscach, gdzie główną rolę grał pies.
 
Oczywiście. W trakcie realizacji wspierali was statyści, wasi fani – jak się współpracowało razem z nimi?
Jestem w szoku, że to całe towarzystwo jest tak zdyscyplinowane. 24 osoby to sporo ludzi do ogarnięcia. Jest nam niezmiernie miło z tego powodu, że możemy liczyć na fanów którzy, oprócz słuchania naszej muzyki i bywania na koncertach, są chętni pomagać nam przy tego typu inicjatywach. Mam nadzieję, że każdy w tę parę chwil dostrzeże siebie i że będzie to dla niego satysfakcjonujące. Bardzo cieszy mnie również, że tak szybko nawiązałem kontakt z tymi ludźmi, praktycznie od pierwszego wpisu na Facebooku z informacją, że takich ludzi potrzebujemy.
 
Oprócz fanów współpracowaliście także z kilkoma osobami bardzo charakterystycznymi dla Szczecina, z Olkiem Różankiem...
Tak, no Olek Różanek jest osobą bardzo charakterystyczną, zwłaszcza ze względu na swoją działalność artystyczną, w zespole Chorzy na Odrę, Feng Szuja, z którym także współpracowałem jako muzyk. Ale to jest też ważna postać dlatego, że utwór, do którego kręcimy klip, jest z tekstem jego autorstwa. On zresztą napisał 5 tekstów, które zostaną wykorzystane w piosenkach na naszej drugiej płycie. Ja większość z nich przetłumaczyłem na kaszubski, bo album jest po kaszubsku, z wyjątkiem tego jedynego tekstu, który został po polsku. Tym utworem  promujemy płytę w całej Polsce, zwarzywszy na język, który zrozumie większość. Oczywiście teksty kaszubskie będą miały swoje tłumaczenia na płycie. Wracając do tematu charakterystycznych twarzy – przed chwilą nagrywaliśmy scenę z osobą, która jest znana wszystkim bywalcom klubu City Hall, czyli z Robertem Wysockim znanym jako Stiopa. Niesamowicie charakterystyczna twarz, człowiek z niezwykłym poczuciem humoru i zawsze gotowy na wyzwania. Była też Lidia Sapińska, grającą piękną rolę pięknej strpitizerki w klubie go-go. Jest też osoba tajemniczego manego i do nawiązuję do słowa many występującego w naszym mieście. 
 
O czym opowiada historia przedstawiona w klipie do utworu Nic nie ma na bank?
Teledysk to historia wędrującej z ręki do ręki kartki, którą my – jako muzycy – specjalnie podkładamy w pewnym miejscu. Wędrując powoduje inne emocje u każdej z osób, która ją przeczyta. Od radości, po smutek, wkurzenie, osłupienie, dezorientację, zagapienie etc.
 
Czyli oprócz tła muzycznego – wy, muzycy – bierzecie czynny udział w wydarzeniach dziejących się w teledysku.
Zespół jest obecny w scenach grając na instrumentach, natomiast mi przypadła jeszcze rola na początku klipu, kiedy tę kartkę umieszczam w pewnym miejscu, z którego ona wędruje.
 
Po premierze klipu wydajecie swoją drugą płytę – Trubalkan – jakie macie plany następnie?
Premiera nowego albumu to 24 września. Tego dnia będziemy gośćmi w TVN, TVP 1 oraz w radiowej dwójce, która jest naszym patronem. Następnie gramy w Warszawie, w Poznaniu, we Wrocławiu, w Krakowie, Katowicach, w Szczecinie oczywiście, w Trójmieście i jeszcze nad ósmym miejscem myślimy. Część koncertów odbędzie się w październiku, część w grudniu. Pomiędzy planujemy jeszcze inne działania promocyjne, o których jeszcze nie chcę mówić, bo one się dopiero wykluwają. W przyszłym roku, w okresie wiosenno-letnio-jesiennym, uderzamy bardzo mocno w festiwale zagraniczne. Udało mi się nawiązać kontakt z organizatorami przeszło setki festiwali. Między innymi w Niemczech, we Francji, na Wyspach, w krajach Beneluxu, celujemy bardziej na zachód. Więc zobaczymy na ile to wypali, jaką część z tego uda się zrealizować. Myślę, że zaczniemy – ja już mam w głowie zalążki nowych utworów – tworzyć już nowy materiał. Będziemy je oczywiście na koncertach ogrywać, tak, żeby wejść do studia superprzygotowanymi, żeby realizacja nie trwała dwóch lat, jak w przypadku tej płyty. Co prawda długi czas pracy nad nią pozwolił na dopieszczenie materiału.
 
Powrócę jeszcze do współpracy z DobrzeWiesz, czy w jej ramach planujecie wydawanie jakichś gadżetów dla fanów, koszulek?
Myślimy o tym intensywnie, zobaczymy na ile nam fundusze pozwolą. Póki co do każdej zamówionej płyty ze sklepu dobrzewieszstore, dodajemy stickersa z naszym zawołaniem Jiiii!
 
Dziękuję więc serdecznie i życzę spełnienia tych wszystkich planów.
Dzięki.
Foto: 
mat. promocyjne

Zobacz również