Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Z Emilią Goch o...

...najnowszej płycie, którą tuż przed Świętami Baltic Neopolis Orchestra nagrała wraz z Aliną Mleczko, sesji nagraniowej w nietypowej przestrzeni i mijającym roku dla orkiestry. 

Szczecin Główny: Pretekstem do naszej rozmowy jest płyta, którą właśnie nagrywacie. Szukałem o niej jakichś informacji, ale dobrze się kryjecie.

Emilia Goch: Nic nie zdradzamy, bo to był bardzo zwariowany plan – nagrać ją jeszcze w tym roku. Cudem się udało, bo po pierwsze musieliśmy dograć terminy bardzo wielu osobom, a poza tym mieliśmy problem z salą do nagrań. W Szczecinie naprawdę nie mamy gdzie nagrać płyty. Czekamy na nowy budynek Filharmonii z nadzieją, że to będzie nasze miejsce do nagrań. Oczywiście jest jeszcze studio Radia Szczecin, jednak do muzyki klasycznej niekoniecznie się nadaje. Potrzebujemy naturalnej akustyki z pogłosem, a studio jest wygłuszone, dobre do nagrywania innych gatunków muzycznych. W każdym razie, wszystko zawisło na włosku, ale się udało. Również dzięki dofinansowaniu z kilku źródeł. Przede wszystkim dziękujemy miastu, które dofinansowało zarejestrowanie tej płyty. Środki zostały pozyskane także z ZAiKSu i Stoartu. O środki staraliśmy się nie tylko my, jako stowarzyszenie, ale także solistka. Wszystko to graniczyło z cudem, jednak się udało!

 

Wspomniałaś o solistce. Mowa tu o Alinie Mleczko, saksofonistce.

Przedziwna historia znajomości. Poznałyśmy się z Aliną w tym roku podczas mojej wizyty w Warszawie. Chodziłam po wszystkich instytutach, jak to mam w zwyczaju i trafiłam do Instytutu Adama Mickiewicza, gdzie znają Alinę od jakiegoś czasu. Łukasz Strusiński, który jest moim najbardziej stabilnym kontaktem w tym miejscu zadzwonił do mnie i powiedział, że jest taka świetna saksofonistka, że chce nagrywać płytę, że on da do mnie telefon. Alina tego samego dnia zadzwoniła, spotkałyśmy się i z miejsca polubiłyśmy. Bardzo spodobał mi się jej projekt. W zamyśle chciała to nagrywać z Filharmonią Narodową, więc musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby jednak zrobiła to z nami. Program bardzo mi się spodobał, ponieważ – co aktualnie widać – wielu muzyków skłania się ku muzyce polskiej, a na tej płycie znajdują się tylko polscy kompozytorzy. Są to artyści, których utworów jeszcze nie graliśmy. Część z tych utworów została prawykonana na Warszawskiej Jesieni. W zasadzie wszystkie napisane są dla Aliny i – jak dla mnie – to podnosi wartość artystyczną projektu. Ponadto nie były nigdy nagrane. Umówiłyśmy się, że zanim zrobimy płytę, musimy najpierw wspólnie pograć, poznać się muzycznie. Alina przyjechała do nas w październiku, zagraliśmy wspólnie jeden z koncertów z cyklu Rozwijamy Region w Dobrym Tonie. Ku mojemu zaskoczeniu to było jeszcze ciekawsze, niż wcześniej myślałam. Alina grała przepięknie, a nam świetnie się pracowało. Obie już miałyśmy ciśnienie na tę płytę i namówiłyśmy Małgosię Polańską z DUXa [wydawnictwo, które wydało pierwszą płytę BNO – przyp. red.]. Zespół na płycie prowadził Tomasz Tomaszewski, nasz szef artystyczny, któremu udało się wyrwać z Opery Berlińskiej na kilka dni. Materiał nagraliśmy w Cedyni, gdzie znajduje się 750-letni klasztor cysterski, w którym obecnie mieści się hotel. Przepięknie miejsce. Jesteśmy zaprzyjaźnieni z właścicielami w zasadzie od początku istnienia Baltic Neopolis. Musieliśmy pracować w kompletnej ciszy, odcięci od świata, a oni użyczyli nam swój obiekt na kilka dni.

 

Wspomniałaś o kilku autorach, których utwory nagraliście. Są to Jacek Grudzień, Jerzy Derfel, Edward Sielicki i Paweł Mykietyn. Czy kluczem do wyboru akurat takiego zestawu był jedynie fakt, że każdy z nich napisał coś dla Aliny?

To jest autorski pomysł Aliny. Nosiła się z zamiarem nagrania tej płyty przez dłuższy czas. Wszystkie utwory powstały przez ostatnie 15 lat. Najmłodszy jest utwór Sielickiego, którego prawykonanie miało miejsce bodajże w zeszłym roku w Filharmonii Narodowej. Było jeszcze kilka innych utworów, z których zrezygnowaliśmy ze względu na spójność stylistyczną płyty. Przed samymi nagraniami Paweł Mykietyn przearanżował dla nas Anioły w Ameryce i Sonattina Fur Alina. Wszystko było pomysłem Aliny, a my ten pomysł zaakceptowaliśmy z wielkim entuzjazmem.

 

Na liście mam wypisanych pięć utworów. Tylko tyle znajdzie się na płycie?

Dwa koncerty na saksofon, do tego trzyczęściowa sonata i dwie miniatury. Każdy z tych utworów jest dużą formą. To nie tak jak w muzyce rozrywkowej – kawałek ma trzy minuty i dajemy dwadzieścia piosenek na płytę. Na naszej pierwszej płycie też jest tylko pięć utworów, które łącznie dają około sześćdziesięciu minut muzyki. To jest wystarczające.

 

Macie swój ulubiony utwór na tej płycie?

Każdy ma swój typ. Wszystkie są bardzo ciekawe, ale mnie najbardziej podoba się ten, który skomponował Jacek Grudzień. Na pewno Sielicki ma najbardziej współczesne brzmienie. Reszty utworów trzeba posłuchać, ciężko określić. Mykietyn bardzo mnie zaskoczył i cieszę się, że jego utwory znajdą się na płycie.

 

A kiedy płyta znajdzie się na półkach?

Skoro nagrywanie było na wariata, to wydanie będzie na spokojnie. Musimy najpierw zająć się promocją naszej pierwszej płyty. Wydanie tej planujemy najwcześniej we wrześniu 2014.

 

Zarówno pierwsza płyta, jak ta, którą przed chwilą nagraliście nie powstałyby bez wsparcia. Wspomniałaś o mieście i innych darczyńcach. Ile daje Wam – BNO i wszystkim Waszym działaniom artystycznym to wsparcie?

Dużo, nawet bardzo dużo! Artysta bez wsparcia nie może się artystycznie rozwijać. Współpraca z miastem pozwala nam na dużą wolność artystyczną. Myślę, że z biegiem lat wypracowaliśmy sobie zaufanie władz miasta i województwa, które czują, że to jest dobra inwestycja i projekty przez nas proponowane są dobre jakościowo, są warte inwestowania. Przede wszystkim robimy to dla ludzi, którzy przychodzą na koncerty. Ciężko by było wyobrazić sobie życie bez tego dofinansowania. Tak jest w kulturze. Jak powiedział na Kongresie Kultury Paweł Potoroczyn [dyr. Instytutu Adama Mickiewicza – przyp. red.] – „Kultura to inwestycja”. To nie jest biznes, który się zwróci, to nie będzie przedsiębiorstwo przynoszące zyski. Kultura przynosi zyski w zupełnie innej postaci i nie można tego przeliczać na pieniądze. Mam nadzieję, że w dalszym ciągu miasto będzie naszym stałym partnerem i razem będziemy się rozwijać.

 

Liczyłaś, ile koncertów zagraliście w tym roku?

To dobre pytanie! Nie jestem w stanie, bo oprócz tych „najważniejszych”, cyklicznych, które rozliczamy, nie liczymy koncertów okolicznościowych, wyjazdowych. Latem w ciągu trzech miesięcy było bodajże dwadzieścia koncertów. Myślę, że nikt nie dojdzie do tego, ile dokładnie razy  zagraliśmy. Ten rok był bardzo trudny w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bardzo dużo się wydarzyło. Mam wrażenie, że zrobiliśmy bardzo duży krok do przodu i to zobowiązuje nas do tego, by jeszcze bardziej czujnie stawiać następne kroki, by wspinać się do góry, podnosić jakość naszego działania

.

Rok 2014 – promocja Waszej pierwszej płyty, wydanie drugiej i co jeszcze?

Jeśli chodzi o płyty: dziś dostałam wiadomość, że udało się pozyskać dofinansowanie na wydanie płyty z pieśniami Carla Loewego, którą nagraliśmy w zeszłym roku. Z różnych względów musieliśmy wziąć sprawy we własne ręce, by materiał ujrzał światło dzienne. Na płycie znajdą się pieśni Loewego nagrane przez dwójkę wybitnych śpiewaków – Urszulę Kryger i Adama Kruszewskiego - i naszą Orkiestrą pracującą pod batutą Pawła Kotli. Ponadto na płycie będą kompozycje Michała Dobrzyńskiego, który przearanżował pieśni Carla Loewego na orkiestrę. Nagranie było tak dawno, że wszystkiego nie pamiętam, ale cieszę się, że w końcu uda się nam wydać tę płytę. Jeśli chodzi o orkiestrę to tyle. Czas wziąć głęboki oddech i zabrać się za promocję płyt. Jest za to wstępny plan na nagranie płyty z kwintetem, to znaczy wokalem i kwartetem smyczkowym. W ubiegłą niedzielę graliśmy koncert w ramach Muzeum Muzyki z Joanną Tylkowską-Drożdż. Przepiękny program utworów skomponowanych na taki właśnie kwintet. Nie jest ich zbyt dużo, ale fajnie funkcjonują. Okazało się, że to pięknie brzmi i Asia zaproponowała, żebyśmy przymierzyli się wspólnie do nagrania takiego materiału. To na razie jest w sferze rozmów. Z płytami to chyba naprawdę tyle... Odnośnie reszty, nic nie zdradzam, bo na początku roku zorganizujemy konferencję prasową, na której o wszystkim opowiemy.

 

Czego Wam życzyć na przyszły rok? Więcej czasu?

Tak, na pewno! Żebyśmy mieli czas na odpoczynek, żebyśmy z większą koncentracją siadali do prób. Dopiero teraz zaczynam rozumieć, że w naszym zawodzie czas jest bardzo potrzebny, a my go mamy coraz mniej i nie chciałabym, żeby to odbijało się na naszej grze. Trzeba o to bardzo dbać.

Foto: 
Radek Kurzaj

Zobacz również