Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Z Kubą Fiszerem o...

...jego szkółce, pierwszym i ulubionym rytmie, doświadczeniach zebranych na największych scenach, dobrych radach dla początkujących muzyków. Z okazji zbliżającego się święta zakochanych (i nie tylko) razem z Kubą mamy dla naszych czytelników specjalny prezent.

Szczecin Główny: Znamy się nie od dziś, jednak dopiero jakiś czas temu powiedziałeś mi o swojej szkole. Od kiedy uczysz?

Kuba Fiszer: Mniej więcej od pięciu lat, ale na początku uczyłem tylko znajomych i nie traktowałem tego poważnie. Bardziej na zasadzie pomocy, czy podrzucania pomysłów. Od dwóch lat staram się uczyć profesjonalnie.

 

Big Fat Mama, Chango, Free Blues Band, Chorzy na Odrę, Jan Gałach Band. O kimś zapomniałem?

Pewnie o tych z lat dziewięćdziesiątych. Na przykład mój pierwszy zespół Troll, o którym pewnie już nikt nie pamięta. Przez  kilkanaście lat grałem w wielu projektach i zespołach, na wielu scenach  zbierając bagaż doświadczeń. Jeżeli chcesz żyć z muzyki, nie możesz ograniczyć się do jednego zespołu bądz projektu. Grasz utwory, których ludzie chcą słuchać, a to nie zawsze idzie w parze z osobistym gustem muzycznym.

 

Przystanek Woodstock, Montreux Jazz Festival, Rawa Blues, Fort Missia – wymieniam te wszystkie nazwy, by zapytać, jak doświadczenia z dużych, mniejszych i najmniejszych scen przekładają się na naukę?

Przekładają się one bardzo. Samo ćwiczenie w sali prób nie wystarczy. Zespoły, które cały czas pracują w swojej kanciapce, przyzwyczajają się do brzmienia i akustyki tego pomieszczenia. Kiedy wydaje im się że są gotowi na występ, okazuje się, że na koncercie w innym miejscu nic nie brzmi tak, jak brzmiało w tej bezpiecznej i „oswojonej” bazie. Trzeba wtedy zweryfikować technikę grania i przystosować ją do panujących warunków, a warunki zmieniają się właściwie co koncert. Perkusiści mają szczególny problem, ponieważ brzmienie ich instrumentu jest zależne od warunków akustycznych sali oraz umiejetności dostosowania się do nich. Gitarzyści mogą ściszyć piec, ale perkusista musi zagrać ciszej i często przestaje to brzmieć tak jak miało. Kiedy uderzasz w bęben, słuchasz co się dzieje dookoła i do tego dostosowujesz swoje następne uderzenia. To są lata pracy i po jakimś czasie człowiek wie, że w danym miejscu nie może zagrać za głośno, a w innym, że powinien zagrać nogą głośniej, a ręką ciszej, żeby wszystko brzmiało. To też nie przychodzi łatwo. Wszystko zależy, gdzie się gra, co się gra i trzeba być tego świadomym.

 

Jaki jest najlepszy wiek na rozpoczęcie gry na perkusji?

Każdy! Najlepszy jest młody wiek, można zacząć jako dziecko, uczyć się grania na perkusji jak jazdy rowerem. Uważam, że każdy powinien mieć szansę spróbowania gry na tym instrumencie. Jest to kwestia nauczenia się kilku ruchów, a dzieci robią to bardzo naturalnie i spontanicznie. Często tłumaczę też ludziom, że przecież kiedyś uczyliśmy się stawiać pierwsze kroki i musieliśmy pojąć, że po lewej nodze stawiamy prawą, analogicznie jest z ruchami za perkusją.  Człowiek, który pierwszy raz siada za bębnami ma problem z jakimkolwiek rytmem, ale przecież ja mam tak samo, tylko rytmy są trochę bardziej skomplikowane. Ta nauka, jak każda, polega na ciągłym poznawaniu, odkrywaniu nowych ruchów, nowych współbrzmień. Nie ma w tym zbyt wielkiej filozofii, tak jak w jeździe na rowerze.

 

Ile – tak średnio – zajmuje nauczenie się jakiegoś groove’u?

Zależy jakiego... Nauczenie się ruchu zajmuje stosunkowo mało czasu, ale żeby powstał z tego groove, to ruch ten musi być bardzo precyzyjny i świadomy. Ruchy to jedno, a czucia instrumentu uczysz się całe życie. To droga bez końca. Natomiast jeśli chodzi o nauczenie się rytmu, pamiętaj że rytm to jeszcze nie groove. Groove jest trochę dokładniejszy, niż wykonanie trzech prostych ruchów. Nauka groove’u to bardzo indywidualna sprawa i robi się to przez całe życie. Pierwsze ruchy to jeszcze nie groove, ale już jest rytm. Mam uczniów, którzy po jednej lekcji grają już pierwszy rytm. Później trzeba go udoskonalać i rozwijać. Groove to kwestia czucia instrumentu, czyli lata, lata, lata…

 

Pamiętasz swój pierwszy rytm?

Mój tata był perkusistą, a bębny stały w dużym pokoju już kiedy miałem pięć lat.  Jednak ja  bardziej interesowałem się piaskownicą, niż instrumentem. Pierwszym rytmem, który zagrałem, był rytm wykonany w utworze „Hotel California” The Eagels. Nie mogłem zrozumieć, jak można uderzać z taką częstotliwością i próbowałem to powtórzyć, ale ręka odmawiała posłuszeństwa już po kilku taktach. Grałem i grałem, aż w końcu pojąłem, że zamiast grać na siłę wystarczy umiejętnie wykorzystać odbicie pałki. Teraz jest to jeden z moich ulubionych rytmów. Dzięki niemu zrozumiałem, jak ważna jest technika i jak bardzo ułatwia grę.

 

Czym różnią się zajęcia z Tobą od szkół muzycznych?

Przede wszystkim podchodzę do każdego ucznia indywidualnie. W większych szkołach muzycznych jest program, który nauczyciel musi przerobić i nie zastanawia się, czy uczestnictwo w zajęciach przynosi satysfakcję. Dla mnie od sztywnego programu ważniejsze jest elastyczne dopasowanie ćwiczeń do potrzeb i zainteresowań muzycznych ucznia. Oczywiście są pewne zasady grania na perkusji, które  musi on poznać. Jednak zasady te są tylko środkiem do osiągnięcia celu jakim jest frajda z muzykowania.  Dlatego zwracam uwagę na to, co uczeń chce zagrać i motywuję do pracy nad techniką.  Początki nie są łatwe, motywacja jest potrzebna. Podkreślam, że nie trzeba uczyć się książkowo, bo muzyka polega też na błędach i indywidualnościach. Świętej pamięci profesor Szczęsny powiedział mi kiedyś piękną rzecz: „Szkoły z jednej strony uczą, z drugiej zamykają w ramach programowych”. Te szkoły narzucają  pracę w określonym wymiarze, nie można grać w  sposób, w jaki  „się nie gra”. To nieprawda! Można grać tak, jak się chce będąc świadomym sprawnym muzykiem. Jeszcze jedna ważna różnica – nie ma ograniczeń wiekowych. (ze śmiechem)

 

To co? Zapraszamy do Ciebie!

Tak jest! Chciałbym zaprosić do współpracy tych którzy jeszcze nie siedzieli za zestawem perkusyjnym oraz tych, którzy już kiedyś grali lub nadal grają na tym wspaniałym instrumencie. Kilkuletnich i kilkudziesięcioletnich perkusistów chcących nauczyć się nie tylko techniki grania, ale także sposobu myślenia i podejścia do instrumentu. Z okazji zbliżających się walentynek mam propozycję niebanalnego prezentu w postaci dwugodzinnych warsztatów perkusyjnych. Szczegółów dotyczących konkursu szukajcie na fanpage’u Szczecina Głównego!

Foto: 
Piotr Nykowski

Zobacz również