Relacje

Kids Love Design to coroczna akcja popularyzowania designu wśród dzieci. Tym razem przyczynkiem do rozmów o sztuce i projektowaniu jest pop-art.

Czy lepiej grać na poziomie Asfaltu, czy podziemia? I czy klasyk miał rację, kiedy twierdził, że jest jedna rzecz, dla której warto żyć? O tym i nie tylko w relacji z koncertu zespołu Rasmentalism.

Francuski akordeonista jest bez wątpliwości najlepszy w swoim fachu. Perfekcyjne wykonania swoich dzieł oraz interpretacje cudzych są zjawiskowe, ale cieszą na krótką metę.

Środa znów zaskoczyła propozycją muzyczną na wieczór. Trio BRE w Rocker Club zabrało publiczność w niesamowitą podróż po bałkańskich rytmach.

Kępisty Quartet ma za sobą niezwykle pracowity weekend. Pierwsza płyta jest dla każdego zespołu niezwykle ważna, a praca nad debiutanckim krążkiem Julii i Marii Kępisty, Pawła Rozmarynowskiego i Tomka Nawrockiego wkroczyła właśnie w decydujący etap.

Po raz kolejny, Kontrapunkt wprowadził karnawałową atmosferę w przestrzeń miasta i zaspokoił (przynajmniej na jakiś czas) głód intensywnych wrażeń kulturalnych. Funkcję festiwalowego pożegnania przyjęła sztuka „Na Boga!”, ale półoficjalnie Kontrapunkt uznano za zakończony w Piwnicy Kany. Nie spektaklem a koncertem, choć bliskim teatralnej tematyce.

Chociaż prawie każdy spektakl był, jak to się mówi, "o dziesięć minut za długi", to te sześć dni, podczas których wystawiano przedstawienia konkursowe, minęło jak z bicza strzelił..

Piątego i szóstego kwietnia mogliśmy zapoznać się z niezależną sztuką teatralno-muzyczną w wykonaniu młodych. Wydarzenie warte uwagi ze względu na szeroki przekrój stylistyk i wypowiedzi. O czym zresztą świadczy spora objętość poniższej relacji.

Za nami czwarta edycja Małego Kontrapunktu, czyli część Przeglądu Małych Form KONTRAPUNKT. skierowana do najmłodszych widzów. Dzieci (i nie mający innego wyboru rodzice) mogli nie tylko obejrzeć różnorodne spektakle, ale również wziąć udział w warsztatach.


Wszyscy „mieli to w dupie”. Co więcej, wcale się z tym nie kryli, a wręcz głośno to manifestowali. Byli w tym zgodni zarówno artyści, jak i publiczność zebrana we Free Blues Clubie, więc każdemu to jednakowo pasowało. I nie było w tym, wbrew pozorom, nic niestosownego. Dziwnego też nie.

Strony