Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Recenzje

Moje oczekiwania wobec komedii brzmią jak odpowiedź gimnazjalisty zapytanego o ideał dziewczyny: Niech będzie ładna i mądra. Ze znalezieniem tego drugiego w wyżej wymienionym gatunku mam problem, ponieważ szukam złotego środka pomiędzy patetycznym wykrzykiwaniem krzywd a śmianiem się z seksu dla odpornych. Spektakl „moja mama leczy się u doktora oetkera” pozytywnie mnie zaskoczył, bo jeśli myśleć o przedstawieniu tagami komedia/ depresja/Polska, twórcy trafili w punkt.

"Makbet" we Współczesnym nieco odwraca się do Szekspira bokiem, co tworzy przestrzeń dla ciekawych interpretacji. Reżyser wsadził szczecińskich aktorów w rozpędzony pociąg, z którego większość powypadała, ale to nic: świetnie się z Panem mknie, Panie Liber. 

Dobra opowieść kosztuje sporo. W przypadku spektaklu „Jak umierają slonie” wysoką cenę płaci także widz, ponieważ Liber nie oszczędza odbiorcy – zasmuca go i obrzydza przekraczając granice wytrzymałości. 

Spektakl „Sex, prochy i rock & roll” Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi zainaugurował jubileuszową edycję Kontrapunktu. Zastanawia co skłoniło organizatorów do dokonania tego wyboru. Tym bardziej, że inauguracja wyjątkowa, bo pięćdziesiąta. Decyzja dziwi tym bardziej, że po zeszłorocznej „Carycy Katarzynie” Wiktora Rubina poprzeczka została podniesiona wysoko. 
 
Podczas Przeglądu Teatru Małych Form Kontrapunkt szczecińscy miłośnicy teatru mieli okazję oglądać spektakle na najwyższym poziomie. Szczęściarze, którym udało się dostać karnety, przez 9 dni świętowali 50. edycję tego najstarszego festiwalu teatralnego w Polsce. Na zakończenie piątkowego wieczoru zaprezentowała się niemiecka grupa ze wspaniałym widowiskiem plenerowym „Firebirds”. Nie ukrywam, że  była to miła odmiana po zaangażowanych i niełatwych spektaklach salowych. 
 

Multimedialny spektakl Janka Turkowskiego uciera nosa odbiorcom, którzy uważają, że powroty do przeszłości należy odbywać w sposób patetyczny. „Margarete” przepełniona jest sentymentem i pochwałą codzienności, ale między wierszami (a raczej slajdami) powstaje wiele dylematów natury moralnej. 

Dzięki Ośrodkowi Teatralnemu Kana szczecińska publiczność miała możliwość obcowania z tradycyjnym indyjskim teatrem  Kasba Arghya. Oczywiście rzadka okazja do zobaczenia w Polsce tak egotycznego zjawiska jak tradycyjny teatr indyjski uwiodła wielu widzów. Zainteresowanie nie dziwi, bo przecież odmienność teatru orientalnego i europejskiego nie daje podstaw do jakichkolwiek porównań.

Przeniesienie grafomanii na deski teatru jest wyzwaniem samym w sobie. Co więc skłoniło mnie do zobaczenia „adaptacji” bestellerowej powieści E.L James? Jak zwykle zawiniła ciekawość, bo to ona zagnała mnie w poniedziałkowy wieczór na spektakl „Klaps! 50 twarzy Greya” warszawskiego Teatru Polonia.

Konfiguracja minimalizmu – w pozytywnym tego słowa znaczeniu – w jaki ubiera tekst Anna Augustynowicz z ponadczasową sztuką Alberta Camusa nie mogła się nie udać, zwłaszcza gdy w rolę tytułowego Kaliguli wciela się Wojciech Brzeziński. Mimo to efekt końcowy przechodzi najśmielsze oczekiwania.

Problem z oceną teatrów nieprofesjonalnych zaczyna się już na starcie: czy oceniać spektakle jak produkcje profesjonalne i czepiać się każdego nieodciągnięcia? Czy też uznać, iż skoro to produkcje amatorskie, to nie można od nich zbyt wiele wymagać? Osobiście uważam, iż oba podejścia są niewystarczające, a zwyczajowy złoty środek w tej sytuacji nie istnieje.

Strony