Podczas Przeglądu Teatru Małych Form Kontrapunkt szczecińscy miłośnicy teatru mieli okazję oglądać spektakle na najwyższym poziomie. Szczęściarze, którym udało się dostać karnety, przez 9 dni świętowali 50. edycję tego najstarszego festiwalu teatralnego w Polsce. Na zakończenie piątkowego wieczoru zaprezentowała się niemiecka grupa ze wspaniałym widowiskiem plenerowym „Firebirds”. Nie ukrywam, że była to miła odmiana po zaangażowanych i niełatwych spektaklach salowych.
Prosta i lekka historia spinająca akcję była pretekstem do zademonstrowania wspaniałych machin latających, jak również brawurowych umiejętności aktorów. Pomysłowe i wyraziste, choć lekko stereotypowe postacie idealnie wpisały się w koncepcję spektaklu. Szalony wyścig maszyn latających był motywem przewodnim parady, która przeszła ulicami Szczecina. Fajerwreki, ogień, dym i przewrotna akcja zahipnotyzowały tłumy widzów, którzy podążali za bohaterami wyścigu. Dodatkową atrakcją była muzyka grana na żywo przez zespół Fanfare le S. N. O. B.
Zastanawiając się nad magią tego spektaklu, warto zadać sobie pytanie: co sprawia, że widowiska plenerowe budzą entuzjazm? Nie ma wątpliwości co do tego, że rozmach jest jednym z czynników. Ale czy tylko o to chodzi? Przeniesienie życia teatralnego na ulice miasta wynikło z potrzeby karnawału, wprowadzenia atmosfery święta do życia codziennego. Nadanie nowego znaczenia przestrzeni publicznej spowodowało wciągnięcie uczestników w kolorową i widowiskową konwencję, stając się jednocześnie elementem wielkiego wyścigu „ognistych ptaków”. Gabaryty elementów scenograficznych, a także bliski kontakt z publicznością, wprawdzie spowalniały paradę, jednak budziły również ogromne emocje (szczególnie interakcje aktorów z publicznością), w tym radość w oczach nie tylko najmłodszych obserwatorów. Widzowie chodzili między pojazdami, uciekali od szalonych kierowców chwalących się zawrotną szybkością swoich pojazdów oraz nieustannie buchającego ognia i fajerwerków.
Bez wątpienia dziecięca wyobraźnia w niejednym dorosłym widzu obudziła potrzebę przeżywania przygód. Żywe interakcje z publicznością to kolejny element, który złożył się na sukces grupy Titanic. Mimo rozmachu udało się stworzyć piękne, subtelne sytuacje, w których artysta spotyka się z odbiorcą i rodzi się magia, będąca najważniejszym elementem sztuki. Chociaż żadna z maszyn nie poleciała, widzowie z ogromnym entuzjazmem nagrodzili spektakl gromkimi oklaskami. ‘Firebirds” to doskonały przykład tego jak dobrze może być zrobiony spektakl uliczny. Najwytrwalsi mieli okazje spróbować urodzinowego kontrapunktowego tortu, jednak bez wątpienia tego wieczoru to właśnie „Firebirds” grupy Titanic był wisienką.
Foto:
Piotr Nykowski POZA OKIEM