Jakież mylne wrażenie, że Rocker Club nie zapełni się we wtorek, w dzień pracujący przecież, w godzinach wieczornych. Mylne, bo gościem był "Pan z telewizji" Czesław Mozil z bandem i w wersji live przybliżał swoje ostatnie dokonanie - album koncepcyjny pod tytułem "Księga Emigrantów. Tom I".
Wyszło w praniu
Idea koncertowa jednak może się wychylić poza ramy krążkowe i ten o to przesympatyczny niewielkiej postury muzyk zadenuncjował, że oprócz nowych i stare utwory się pojawią. I bardzo dobrze zrobił, bo chóralnym tonem odbijały się po drugiej stronie właśnie "przykurzone biegiem lat" kawałki. Przy emigranckich, muzycznych słowotokach w publikę wstępowało skupienie i zaduma. Zresztą, bardzo na miejscu, nawet jeśli to miało charakter prześmiewczy.
Anegdoty potrzebne od zaraz
Nie twierdzę też, że nikt się nie śmiał. Śmieli się wszyscy albo prawie wszyscy. Głównie między kompozycjami, kiedy to Czesław sypał anegdotami z życia na emigracji w Danii. Nic sobie nie robił z bezpośredniości i zauważalnej bliskości (patrz: fotorelacja) w stosunku do osób zgromadzonych w lokalu na Partyzantów 2. Przyznam szczerze, było to dobre, było to na luzie i łubozersko-kulturalne.
Różne Tomy
Z "Księgi Emigrantów. Tom I" zagrano prawie cały repertuar. Nieocenione według mnie doznania wywarł "Milion na rok" - ponętnie smutny, gruboskórny, mający to coś. Ze skoczniejszych "Dom na budowie" oraz "Z dala od rodaków". Z materiału z poprzednich lat na chwileczkę zatrzymały "Ucieczka z wesołego miasteczka", "Proszę się nie bać" i utwór finiszowy "Postój zimowy".
Cuda się zdarzają
Po wyjściu z Rockera ogarnęła mnie mocna myśl. Formacja Czesław Śpiewa wywowała u mnie ciekawy efekt. Całe wydarzenie było na tyle zajmujące i hipnotyzujące, że ani razu w czasie koncertu mimowolnie nie sięgnęłam po komórkę, nie zerknęłam na zegarek, itp. Cud nad Odrą!
Thank you
Podziękowania należą się twórcy warstwy słownej do wszystkich piosenek z najnowszej płyty - Michałowi Zabłockiemu i oczywiście pozostałym członkom zespołu, bo nie tylko Czesiu swoim śpiewem i grą na klawiszach umilał czas. Muzykowali dla nas: Troels Drasbeck (perkusja, wokal), Marie Louise Von Bülow (gitara, gitara basowa, kontrabas, wokal), Jakob Munck (instrumenty dęte, flet, wokal).
Foto:
Hubert Grygielewicz