Nikt nie lubi poniedziałków. Czy nie warto jednak koniec poniedziałku umilić? Hałabudzie występującej w ramach AkuStycznia się to udało. W trakcie koncertu zapomniałam, jaki mamy dzień.
Pustki
Pustki w Rocker Club nie zachęcały, ale od czego ma się wyobraźnię. Poczułam się jak w filmie, klasycznej scenie - amerykański pub, klub, gdzie niewiele się dzieje. Gdzieś w zaułkach toczą się niezbyt głośne rozmowy. Brzęk szkła na barze tylko czasami daje większe oznaki życia. A czas jakby się zatrzymał i mogę w nieskończoność przyglądać się detalom Rockera, na które nigdy wcześniej nie zwracałam uwagi, bywając tu głównie weekendami, kiedy ciężko się przecisnąć między ludźmi. By dopełnić absolutu tej chwili, trzeba by było jeszcze dodać wentylatory sufitowe, kłęby dymu papierosowego i starą szafę grającą. Nie wymagajmy zbyt wiele. Najważniejszy jest koncert, który za chwilę ma się odbyć.
Gratki
Skoro frekwencja nie rozpieszczała, można było się swobodnie rozsiąść na krzesłach. Nie powiem, że nie skorzystałam. Krótka konferansjerka i zaczynamy. Zespół Hałabuda na scenie a wraz z nim pierwsza piosenka „Wiatr w deszczu”. I dzieje się coś nieoczekiwanego. Potężny cios w moją stronę, bo Panowie brzmią na żywo lepiej niż, gdy się ich słucha w internecie! Jestem pod wielkim wrażeniem. Każdy kolejny utwór tego wrażenia nie pozbywa, a raczej nakręca coraz bardziej pozytywnie i bardziej i bardziej i jakoś nie mogę zrozumieć, że koncert kiedyś musi się skończyć. No i się kończy. A Ci co przyszli, widzę to i słyszę, klaszczą i ja klaszczę i ogólnie mniejszościowy Szczecin jest happy. W nagrodę są dwie piosenki. Jak ja to lubię!
Smaczki
Teraz od strony muzycznej. Uderzyła mnie sekcja rytmiczna, bardzo jazzowa momentami. W końcu Panowie z Hałabudy też w tych klimatach kręcą. Trochę alternatywy, bluesa, akustycznego grania, piosenki osobistej. Ciężko ich zaklasyfikować, ale może właśnie w tym jest siła formacji. Co więcej mogę powiedzieć? Trudno mi stwierdzić, jakie utwory najlepiej zapadły w pamięć. Wszystkie były znakomite. Mimo to, chyba bardziej urzekły: „Jak” (ach ten rytm), „Teraz” (ach ten bas), „Winna dziewczyna” (ach te słowa) oraz „Nigdy”( ach ta gitara i piano).
Lider - Andrzej Hałabuda (śpiew, gitara) przyznał, że oprócz Wrocławia, to Szczecin jest drugim, szczególnym dla niego miastem. Zapowiedział również, pojawienie się w kwietniu - debiutanckiej płyty. Zatem, trzymam kciuki! Do boju Panowie!