Rozmowa z Joanną Mozdyniewicz i Martą Witak – koordynatorkami wolontariatu Make It Funky Production.
SzczecinGłówny: W jaki sposób znalazłyście się w Make It Funky Production?
Joanna: Zaczęłam od wolontariatu w 13muzach, potem dopiero wyszło, że będzie się nim zajmować MIFP. Pomagając przy 13sphere’ach poznałam Kasię Borkowską, która była wtedy koordynatorem. Z wydarzenia na wydarzenie coraz bardziej się angażowałam i wkrótce zaproponowano mi dołączenie do stowarzyszenia.
Marta: Byłam wolontariuszem w makeitfunkowym sztabie WOŚPu. Wkręciłam się w to, spodobała mi się atmosfera. Zostałam na następny festiwal – Kids Love Design. Po Digital_iach w lutym, podobnie jak Asi, zaproponowano mi członkostwo.
Czym zajmuje się koordynator wolontariatu? Jak wygląda Wasza praca?
Joanna: To nie jest praca, gdzie przychodzi się codziennie do biura po osiem godzin. Wolontariat w Make It Funky jest wolontariatem akcyjnym – pracujemy z wydarzenia na wydarzenie. Czasami coś wychodzi spontanicznie. Niedawno organizowaliśmy wolontariat dla Gali Północnej Izby Gospodarczej. Dostałam telefon, że na za trzy dni potrzeba wolontariuszy. Wtedy dzwonię po wszystkich i szukam, dopóki nie znajdę. To jest dosyć nieprzewidywalna praca.
Marta: W takich sytuacjach wrzucamy też informację na grupę wolontariacką na facebooku. Do tych osób, które wiemy, że są zainteresowane takim działaniem, dzwonimy już indywidualnie. Natomiast przy większych wydarzeniach wygląda to trochę inaczej. Najpierw jest luz, a potem siedzimy po 20 godzin i dopinamy wszystkie sprawy.
Rozumiem, że takim wydarzeniem są inSPIRACJE. Kiedy musiałyście zacząć przygotowania, żeby 1 sierpnia można było uroczyście otworzyć wystawy?
Marta: Już na początku czerwca zaczęłyśmy wstępne ustalenia, żeby mieć zarys zapotrzebowania. Od lipca ruszyłyśmy już na poważnie z rekrutacją wolontariuszy.
Joanna: Ostatnie tygodnie przed inSPIRACJAMI zarezerwowałyśmy wyłącznie na sprawy festiwalu.
Nici z wakacji.
Marta: Było raczej trudno z wyjazdami. Ale dzięki temu, że jesteśmy we dwie, możemy się jakoś podzielić.
Kłócicie się czasem?
Joanna i Marta: Nie. W ogóle.
Joanna: Pomimo tego, że spędzamy razem dużo czasu.
Marta: Chociaż raczej się na siebie nie denerwujemy. Czasami na wolontariuszy czy organizatorów.
Joanna: Nasza złość idzie zazwyczaj w jednym kierunku, ale nie przeciw sobie. Dobrze nam się współpracuje, instynktownie zaczęło wszystko działać.
Zdarzają się Wam wolontariusze, którzy przychodzą raz i później się już nie zjawiają? To na nich się denerwujecie?
Joanna: Zdarzają. Na inSPIRACJACH często tak jest, bo to osobne wydarzenie i niektórzy chcą pracować tylko na nim. Ale jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby ktoś przyszedł do MIFP i nie wrócił, bo mu się nie spodobało. Wręcz przeciwnie – jak ktoś przyjdzie, wciąga się w to coraz bardziej.
Marta: W Make It Funky panuje bardzo luźna atmosfera. Nikt nie gra szefa. Fakt faktem, my jesteśmy od koordynacji wolontariatu, bo ktoś musi nad tym panować, ale jednak relacje są na równym poziomie. Zwłaszcza, że jesteśmy wszyscy w podobnym wieku.
Czy koordynacja wolontariatu przysparza Wam dużo stresu?
Joanna: Tak – w trakcie samego wydarzenia. Make It Funky nie pracuje samo, wokół festiwalu jest wielu ludzi i organizacji. Wszyscy są zmęczeni, zdenerwowani i czasami nawzajem się nakręcamy.
Miałam okazję widzieć Was w pracy na Kids Love Design, gdzie pojawiło się dużo nieprzewidzianych sytuacji. Jak sobie z tym poradziłyście?
Joanna: To był nasz początek. Próba, którą miałyśmy przed inSPIRACJAMI. Wyciągnęłyśmy z niej lekcję. Teraz wiemy, że nigdy wszystko nie będzie tak jak byśmy chciały. Zwłaszcza gdy planuje się ludzi. Każdy może zadzwonić i powiedzieć „Sorry, mnie nie będzie” i my na to wpływu już nie mamy.
Marta: Ale też nie mamy żadnego wpływu na opóźnienia, które wynikły z przerwy w dostawie prądu. Wypadki losowe się ciągle zdarzają, trzeba się odnaleźć na bieżąco. Przed festiwalem mamy wszystkie rozpiski co do minuty, wszystko poukładane w tabelkach, a potem jak przychodzi co do czego to okazuje się, że to tylko sugestia do tego jak to ma działać.
Wróćmy do tematu inSPIRACJI. Ilu wolontariuszy pracowało przy wydarzeniu?
Marta: O liczbie wolontariuszy decyduje 13muz. W tym roku było ich 20. Staramy się unikać takich sytuacji, gdy wolontariusze nie mają co robić, a zdarzało się tak na zeszłorocznych inSPIRACJACH. Dlatego niektórym musiałyśmy niestety odmówić.
Joanna: Wszyscy wolontariusze są poddawani procesowi rekrutacji. Musimy mieć wypełniony formularz zgłoszeniowy. Chcemy też porozmawiać z każdą osobą, sprawdzić jej zaangażowanie i dyspozycyjność. Potem są 3-dniowe szkolenia – i organizowane przez nas, i organizowane przez 13muz. Ale z reguły od razu widać, kto jest pełny energii i chętny do pracy. Fajnie jak ktoś ma doświadczenie w wolontariacie, ale nie jest ono wymagane.
Jakie są plusy bycia wolontariuszem na inSPIRACJACH?
Marta: Można to sobie umieścić w CV. Dajemy zaświadczenia po każdym wydarzeniu, w który dana osoba była zaangażowana.
Joanna: Na zachodnich uczelniach to bardzo się liczy. Wolontariat to także nowe kontakty i doświadczenia. Poza tym obserwuje się powstawanie festiwalu od samego początku. Później jak zabierasz się za własne wydarzenia to już wiadomo od czego zacząć. Ale przede wszystkim to dobra rozrywka.
W kontekście wolontariatu mówi się więcej o wolontariacie społecznym – np. pomaganiu chorym. Pod jakim względem wolontariat kulturalny jest od niego inny?
Marta: Słyszałam ostatnio zdanie, że wolontariat kulturalny to nie jest wolontariat. To chyba taka obiegowa opinia, powstała właśnie dlatego, że w przeciwieństwie do wolontariatu społecznego, za dużo się o nim nie mówi.
Joanna: Ja myślę, że nie ma w ogóle co tych dwóch rodzajów porównywać. To, gdzie powinniśmy działać, zależy tylko od naszego charakteru. W wolontariacie społecznym trzeba być wrażliwym, empatycznym, cierpliwym. U nas są potrzebne niebywałe pokłady energii.
Marta: Dokładnie – energia, kreatywność, otwartość i zaangażowanie.
I tyle?
Marta: I tyle, naprawdę.
Nie trzeba się znać na kulturze?
Joanna: Zdobywamy wiedzę w trakcie. Tego się nie da nauczyć tak po prostu z podręcznika.
Marta: Jeżeli ktoś jest zainteresowany kulturą to wolontariat daje duże możliwości. Podczas wydarzenia można nie tylko dokładnie zobaczyć dzieło, ale też często spotkać artystę i zadać mu pytanie. To jest ważne w tej pracy – szczególnie dlatego, że panuje kolejna obiegowa opinia, że sztuka współczesna jest niezrozumiała.
Miałyście kiedyś poczucie, że Wasza praca jest niedoceniana?
Joanna: To pytanie, kto ma nas docenić. Robimy to przede wszystkim dla siebie. Oczywiście ze strony stowarzyszenia jesteśmy jak najbardziej doceniane i wspomagane, tak samo jak ze strony 13muz – zawsze po wydarzeniu jest organizowane afterparty dla wszystkich wolontariuszy. Ale to siebie samego trzeba docenić.
Marta: Wolontariat uczy niezaniżania sobie samooceny.
Joanna: A myślę, że nawet więcej. Ja zaczynając wolontariat byłam trochę inną osobą, bardziej zamkniętą. Teraz jestem otwarta na ludzi. Zwłaszcza dlatego, że poznałam miliony bardzo ciekawych osób. Bo jeśli ktoś przychodzi do nas to już wiadomo, że chce coś w życiu osiągnąć – można z nim porozmawiać o sztuce, czego może w swoim otoczeniu wolontariusz nie mógłby zrobić. Z Martą zdarza mi się rozmawiać o teatrze …no z kim ja mogę rozmawiać o teatrze?
Czy wyobrażacie sobie działanie inSPIRACJI bez wolontariatu?
Marta: Nie. W 13muzach pracuje tak naprawdę kilka osób, musieliby zacząć montować wystawy już w czerwcu, żeby się ze wszystkim wyrobić.
Joanna: Sami musieliby się opiekować artystami, a jest ich tyle, że nie wystarczyłoby pracowników, pomijając to, że oni też mają swoje zadania na inSPIRACJACH. Wolontariusze są też wizytówką festiwalu, są pierwszym kontaktem zwiedzających, udzielają wskazówek gdzie iść, co zobaczyć.
Jak można dołączyć do wolontariatu MIFP?
Marta: Wejść na stronę www.makeitfunky.pl i znaleźć kontakt. Najlepiej przyjść na wydarzenie, które akurat organizujemy. Czasami można dostać pracę z miejsca.