Za nami druga z sześciu urodzinowych imprez klubu City Hall. Na scenie gościł nie kto inny, jak jedna z czołowych klubowych wokalistek - Novika, która wsparta o bity wychodzące spod ręki swojego muzycznego partnera – LEXa, wprowadziła świętujących w taneczny i psychiczny trans.
Klub City Hall jeszcze o godzinie 23.30 mógł zdumiewać zadziwiającą ciszą i wolną przestrzenią – w końcu 10. urodziny to huczna impreza, więc można by sądzić, że tłumy będą napierać wcześniej i intensywniej niż zwykle. Obawy o to, że szczecinianie zapomnieli o takim wydarzeniu okazały się na szczęście zupełnie niepotrzebne - klubowicze nie zawiedli. Chętnych do świętowania okrągłych urodzin klubu znalazło się całkiem sporo i kilka minut przed północą tłumy ‘zalały’ górny parkiet lokalu, gdzie odbywała się główna część imprezy. Atmosferę na parkiecie podkręcali początkowo Mario Kotta i Dawid Korniak. Choć stylistycznie nie do końca wprowadzali w klimat, który później zaproponowała Novika, przybyli reagowali ogromnym entuzjazmem na dudniące dźwięki basu w każdym rytmie.
Punktem kulminacyjnym imprezy był jednak występ duetu Novika & LEX i nie było zaskoczeniem, że właśnie ta część spotkała się z najbardziej żywą reakcją klubowiczów. O godzinie 1.00 za stołem dj’skim pojawił się LEX, a tuż przy nim wyczekiwana Novika. Jeśli początkowo ktoś (na przykład ja) był w stanie reagować na płynące z ich strony dźwięki jedynie przyspieszonym pulsem i wzmożonym zainteresowaniem, to nie mógł wytrwać w tym stanie zbyt długo. Stopniowo do pulsu dołączało się całe ciało, reagując na klubowe rytmy serwowane przez zaproszoną część kolektywu dj’skiego „Beats Friendly”.
Muzyka grana przez duet wprowadzała w elektroniczny trans, proponując hipnozę na najwyższym poziomie. Ciężko byłoby opierać się tak dobrze skomponowanym bitom, w rytm których płynął rasowy głos Noviki, stąd na niewielkim obszarze TanzBaru próżno było szukać wolnego miejsca stojącego (choć może trafniej – ‘tańczącego’?). Na siedzące można się było ewentualnie załapać, tylko co z tego. Kto wszedł na górny parkiet, wysiedzieć w takiej atmosferze po prostu nie miał prawa. City Hall zgodnie pulsowało swoim klubowym ciałem zlepionym ze wszystkich zgromadzonych. TanzBar pogrążył się za sprawą elektronicznego duetu w głębokich dźwiękach klubowej muzyki, która stanowiła godny powód do spędzenia tego wieczoru właśnie w tym miejscu.
Jednym słowem – dobra passa świętowania klubu trwa i z niecierpliwością czekamy na następne muzyczne niespodzianki, jakie City szykuje dla nas w ramach cyklu urodzinowych imprez. Jednak jeśli intensywność owego cyklu ma sukcesywnie przybierać na sile, to możemy się podczas jego finału spodziewać prawdziwej muzycznej eksplozji, która wyrzuci nas z klubu w co najmniej kilku częściach. Jeśli weźmiemy także pod uwagę fakt, że urodziny to nie byle jakie, bo całkiem okrągłe i zobowiązujące, musimy się dobrze zastanowić, czy jest jakiś powód, dla którego mogłoby nas tam nie być. A jeśli do powyższych kwestii dorzucimy jeszcze i tę, że sprawa dotyczy klubu nie innego, jak właśnie City Hall, to chyba powinniśmy pozostawić wątpliwości i opory gdzieś daleko stąd. To już sprawa oczywista – musimy tam być.
Rada na to, jak dożyć i przeżyć taką imprezę jest tylko jedna: hartować się! Za nami dopiero 2/6 cyklu, więc spokojnie będzie można się jeszcze rozkręcić. Chociaż w tym kontekście „spokojnie” to akurat niezbyt celne określenie.