Na urodziny City Hall przyszli fani toastów, fani dobrej muzyki, sióstr Przybysz, i – z pewnością – także fani samego klubu. I chyba wszyscy wyszli zadowoleni, każdy dostał to, po co przyszedł – czy to były przeżycia podczas koncertu, czy morze alkoholu. Było jedno i drugie.
Przejścia nie ma
Byłam przygotowana na oblężenie, choć jak zawsze dałam się nabrać, gdy koło godziny 23 klub świecił pustkami. Przez chwilę wątpiłam w tłum, który ma zalać potężna falą całą przestrzeń, jaką dysponuje City, ale zaraz sobie uświadomiłam, że przecież tutaj już tak jest, że wszyscy się schodzą niemal jednocześnie. Jakby ich ktoś wszystkich przywiózł ogromnym autokarem i wysadził przed drzwiami. Dziwne zjawisko, nie przywykłam. Albo za rzadko bywam (co bardziej prawdopodobne). W każdym razie złudzenie niewielkiego zainteresowania imprezą trwało krótko, dłużej już potem tęskniłam za możliwością swobodnego przejścia przez patio. Albo w ogóle możliwością przejścia, jakiegokolwiek i dokądkolwiek. I gdzieś tak przed północą zaczęłam żałować, że nie potrafię latać (dajcie mi czas, ogarnę temat). Albo że nie mam szerokich barów, którymi mogłabym taranować przeszkody (nie dawajcie mi czasu, nie ma sensu).
Wiśnia
Założenia urodzin są takie, że ma być gęsto, hucznie i radośnie. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że któryś warunek nie został spełniony. Gęściej, huczniej i radośniej się już po prostu nie dało. Lubimy świętować, lubimy mieć dobry powód do wzniesienia toastu, i dobry powód do imprezowania. I go dostaliśmy. Ale jakość urodzinowej imprezy przede wszystkim oparła się na koncercie, który jej towarzyszył. Zaproszenie sióstr Przybysz (obecnie Archeo, dawniej Sistars) i Night Marks Electric Trio było posunięciem nie tyle trafionym, co po prostu idealnym. Jak ktoś nie przepada za świętowaniem i wznoszeniem toastów, to z pewnością tego nie robił, ale na koncert przyszedł. Podobnie jak ja. A potem jakoś poszło, nawet awersja do toastów z tej okazji zniknęła. Muzyka zrobiła swoje, a już podane przez Archeo i NMET Leki położyły się w tej sytuacji wiśnią na torcie. Urodzinowym, rzecz jasna.
Night Marks
Koncert rozpoczęło Trio Nocnych Marków. Marek Pędziwiatr (keyboards, vocal), Adam Kabaciński (bass) i Piotr Skorupski (a.k.a. Spisek Jednego – beats), czyli NMET, to skład, który naprawdę zasługuje na uwagę. Tworzą przede wszystkim muzykę o nieoczywistym brzmieniu. Nie kopiują, nie powielają, nie naśladują. Szukają nowych rozwiązań, fascynują (nie tylko muzycznie – mam na myśli także warstwę wizualną klipów), hipnotyzują. Nie dziwi więc fakt, że udało im się dość szybko nawiązać współpracę właśnie z Archeo. Dziewczyny mają na swoim koncie już sporo projektów i sukcesów, i należą do grona tych artystek, które zawsze zwracały na siebie uwagę jakością tekstów i muzyki (czym, szczerze, wiele lat temu podbiły moje serce), więc skoro one chłopaków doceniły – nam także wypada. NMET zatem godnie rozpoczęło urodzinowy koncert, dając się pierwszy raz na żywo usłyszeć szczecińskiej publiczności (co, przynajmniej dla części z nich, z pewnością miało spore znaczenie, ponieważ właśnie stąd pochodzą).
Siostry
Jak dobrze zobaczyć je na scenie razem. Solowe projekty były naprawdę dobre, ale nawet jeśli jedna drugiej śpiewała w nich chórki, to jednak sytuacja, w której występują obok siebie jako równoważne wokalistki, jest opcją najlepszą z najlepszych. Cudownie się słucha ich razem, bo wypracowana przez lata nić porozumienia potrafi zdziałać cuda. Są na scenie jednym muzycznym organizmem, rozczłonkowanym na dwie części – współbrzmią, współtworzą i współprzeżywają. Porozumiewawcze spojrzenia, małe gesty, znajomość siebie i swoich głosów, doświadczenie zebrane przez te wszystkie lata artystycznej działalności, dojrzałość sceniczna i muzyczna – to wszystko razem daje po prostu efekt magiczny. Kto zatrzymał się na znajomości z siostrami Przybysz na etapie Sistars, ten musi sporo nadrobić. Teraz tworzą Archeo, i ciężko ze sobą te dwa projekty zestawiać, bo są – co zupełnie naturalne – totalnie różne. Do pierwszego z nich pewnie mają sentyment (nie wiem, strzelam), a na drugi składa się ich większa dojrzałość i doświadczenie, więc siłą rzeczy uznają go pewnie za bardziej trafiony – bo świadomy i wyrosły na bazie tego wszystkiego, co zrobiły do tej pory. A zrobiły sporo.
Entuzjazm
Sutry nie będzie. – rozwiała podczas koncertu wątpliwości zgromadzonych Paulina Przybysz. Pewnie byli na sali tacy, którym wydawało się, że oto niechcący znaleźli się właśnie na koncercie zespołu Sistars, i zaraz przez głośniki popłyną wszystkim znane dźwięki (i jeszcze lepiej znane teksty), a oni chętnie się włączą do zbiorowego śpiewu. Nie wiem, czy byli zawiedzeni, ale sądząc po aplauzie, jaki wywołał utwór Leki, spora część osób jednak wiedziała o co chodzi i kto co gra. W innym razie Leki nie wzbudziłyby aż tak entuzjastycznej reakcji. Chyba. A przynajmniej nie te podane w formie muzycznej.
Słowem, Archeo i Nihgt Marks zrobili swoim koncertem dobrze – urodzinom, samemu City, i przy okazji nam wszystkim. Szczególnie nam!