Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Patent na oczarowywanie

W piątkowy wieczór pięciu młodych mężczyzn zahipnotyzowało całą salę, zmuszając zebranych do klaskania, tańców i hulanek, w iście klezmersko-bałkańskim stylu. A wszystko to działo się w szczecinskiej Filharmonii.
Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie. Miejsce doskonale znane wszystkim szczecinianom; Filharmonia - wciąż na ustach wszystkich, także ze względu na budowę nowej siedziby. Mimo bogatego repertuaru i różnorodnego wachlarza propozycji, wciąż pokutuje przeświadczenie, że Filharmonia to głównie miejce seniorów. Gdy dowiedziałam się, że w murach budynku przy ul. Armii Krajowej zagra zespoł, przez krytyków nazywany klezmersko-bałkańkim szaleństwem, istnym hugaranem, pomyślałam, że tym razem z pewnością przyjdzie większa reprezentacja osób z mojego pokolenia. Jakież więc było moje zdziwienie, widząc publiczność przybyłą na koncert w garsonkach, garniturach, o laseczkach i z srebrnym błyskiem na głowie.
 
Zespół od razu zaczął jak burza - szybkie tempo, wyraźny rytm, pełna energia ze sceny (podkreślana dodatkowo wielobarwnym oświetleniem, przywodzącym na myśl Orient). Przemawiający do zebranych Andrzej Czapliński (skrzypce) na wstępie zaznaczył, iż dzisiejszy koncert to podróż przez przedwojenną Polskę, Półwysep Bałkański, aż po Morze Czarne. Już po 2,3 kawałku (dominująca) sędziwa publiczność dała się rozruszać. Jednak tego, co zdarzyło się później, chyba nikt (nawet najśmielszy!)  nie był w stanie przewidzieć. Cała sala szczecińskiej Filharmonii, oczarowana muzycznie, dała się ponieść klezmerskim rytmom i tureckim śpiewom. Widok o tyle zasakakujący, iż w większości sędziwa publiczność, chyba sama do końca nie wierzyła, iż pozwoliła chłopakom z Klezmafoura na podniesienie się z krzeseł.
 
Klezmafour to niezwykle porywający chłopaki z Lublina, Białegostoku i Warszawy - czerpiący pełnymi garściami z klezmerskiej tradycji swoich regionów. Do tego inspiracje Orientem, Bałkanami, luźne zahaczanie o różnorodne gatunki muzyczne (nawet o reggae!), a do tego enegia, niezwykła charyzma i dająca się wyczuć - radość z granej muzyki. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż ci wirtuozi klezmerskiej muzyki, uprawiają istną muzykę synkretyczną, łącząc ze sobą co tylko można. A wszystko to przy niezwykłej muzycznej dojrzałości i świadomości kulturowych zapożyczeń. W muzyce zespołu Klezmafour, zdawało się, iż wszystkie instrumenty dominują, a ich wspólne brzmienie wzajemnie się dopieszcza.
 
Chłopakom z Klezmafoura gratulujemy pięknego, porywczego grania i niezwykłej umiejętności poruszania międzyludzkiego magnetyzmu; Filharmonii - otwartości i świeżości, przedstawiania szczecinianom czaru, jaki kryć może za sobą muzyka; a Szczecinowi - wspaniałych seniorów, udowadniających, iż muzyka może ponieść w każdym wieku. Życzyłabym sobie i wszystkim, aby więcej w naszym mieście było tak porywających muzycznie koncertów, pokazujących, iż muzyka łączy pokolenia i kultury.
 
Koncert zespołu Klezmafour to najlepszy dowód na to, że Filharmonia to nie tylko miejsce muzyki klasycznej, to po prostu miejsce muzyki.
 
 

 
Foto: 
Monika Bałut

Zobacz również