Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

PodKultura wyszła z szafy

Ktoś może mi zarzucić, że powinno się oceniać zespoły po debiutanckiej płycie, a nie pierwszym koncercie. No dobrze, ale ile już było bandów znanych i lubianych z zerem w rubryczce „wydane płyty”? Ano właśnie. Czuję w kościach, że dwa lata temu powstało w Szczecinie coś bardzo interesującego. A przed chwilą ten intrygujący twór pokazał się publiczności.

„Dwa lata – toż to kawał czasu!” zakrzyknie niejeden. Prawda to, ale chyba dobrze się stało, że muzyka kwintetu leżakowała przez dwadzieścia cztery miesiące w piwnicy. Dojrzała, i smakuje naprawdę dobrze.  Po tym, co miałem przyjemność (napiszę nawet „wielką przyjemność”) wysłuchać w piątkowy wieczór jestem niemal pewien, że wieczór jedenastego kwietnia, kiedy to do Free Bluesa przyjedzie Mikromusic, będzie piękny. Również dlatego, że szczecińską scenę reprezentować będzie właśnie PodKultura wybrana osobiście przez wrocławian.

 

Materiał zaprezentowany w ramach wyjścia z szafy - czy raczej garażu - był przemyślany, chociaż chwilami stres zjadał młodych muzyków. Tak jakby przeskakiwał co chwilę z jednej głowy do drugiej i uniemożliwiał zademonstrowanie pełni swoich możliwości. Jeszcze kilka prób i koncertów i niepewność powinna ulecieć tak samo, jak moje wątpliwości po drugiej piosence piątkowego występu. Obawiałem się, że debiutanci odpłyną w stronę stylu Mikromusic i sami przyprawią sobie łatkę. Grosiak, Korbaczyński i reszta są bez wątpienia autorytetami dla Kępistej, Klimczaka i pozostałych, jednakże wyczuwa się ich indywidualizm, poszukiwanie stylu podkulturowego. Raz jazzują, by chwilę potem rozbujać zamyślone towarzystwo soczystym basem, rwanymi gitarami i rapującą wokalizą (wyczekujcie na kolejnych koncertach „Stratokumulusów”, szczerze polecam!).

 

Teksty dotyczące damsko-męskich relacji napisane z przymrużeniem oka, zaśpiewane w świadomy i przemyślany sposób, do tego całkiem smaczny (choć jeszcze bez pieprzu i kardamonu, ale i na nie przyjdzie czas) sos składają się na bardzo ciekawe danie. Czekam na kolejny muzyczny posiłek z apetytem.

Foto: 
Hubert Grygielewicz

Zobacz również