Środek weekendu należy jakoś uczcić, wyjść, gdzieś się wybrać. Z propozycji, którymi sypał z rękawa Szczecin, wybrałam koncert Indios Bravos w Słowianinie. O takim a nie innym wyborze zadecydowały dwie rzeczy: gatunek muzyki reggae i mocny szczeciński akcent.
Taki skład
Jak to czasem bywa na takich imprezach, czegoś się oczekuje od "ziomka, ziomków" z naszych stron, by pokazali to co najlepsze w muzyce. Indios Bravos nie musi tego udowadniać, bo P. Banach, P. Gutkowski, R. Łabul i L. Grochala stworzyli własny podatny grunt z mocną ekipą fanów, co również dało się odczuć w sobotę w sali koncertowej Domu Kultury Słowianin.
Bez słabizny
"Indiosi" zagrali chyba wszystkie możliwe hiciory ze swojej dyskografii. Po pewnym czasie przestałam liczyć, ile repertuaru poszło w ponad dwugodzinnym graniu, w którym niewiele było chwil wytchnienia. Poświadcza to jedynie, jaki ogrom sił Panowie wkładają w to, by integracja z publicznością choć na moment nie słabła.
Prawdziwie na palcach
Jeśli miałabym wskazać konkretne punkty, przy których stawałam na paluszkach, by lepiej dojrzeć i usłyszeć, to mam nie lada problem. Każdy utwór zwracał uwagę, szczególnie warstwa słowna. Nie pompatycznie inteligentna, ale prawdziwa, jak to życie nieraz pokazuje.
Gesty i głosy
"Pom pom" już jako drugi kawałek spowodował u mnie otwarcie ust i śpiewanie razem z wokalistą Gutkiem. Potem "Zobaczysz" zespołu Hey, a dokładnie poety Edwarda Stachury i te "[...] Czarne niebo zamiast gwiazd, zobaczysz wszystko to samo co ja [...]". Ze "Znakiem pokoju" wdarła się nostalgia i ręce uniesione w tytułowym geście. Przy "Wyjątkowo ważnej" publika wręcz krzyczała. Nie inaczej tak też się stało, gdy rozbrzmiał "Nie Rytmiczny Me How".
Lokalna rewolucja
O specjalne chwile również zadbano. W duecie z Gutkiem zaśpiewali zaproszeni goście: Julia Kępisty i Olek Różanek. Zrobiło się bardzo "szczecińsko-rodzinnie". A pod koniec show niezwykłą mocą dały o sobie znać "Mental revolution" oraz "Czas spełnienia" ze swoim sztandarowym hasłem: "[...] A ja nie chciałabym tak po prostu, po prostu przeminąć [...]". I jeszcze sypnęło się pałeczkami perkusyjnymi w stronę gromko klaszczących. Miło!
Osoby, które czują niedosyt, zapraszamy do fotogalerii z wydarzenia.
Foto:
Patryk Kowalski