6 grudnia, piątek. Pierwszy dzień nawiedzającego Pomorze orkanu Ksawery, pierwszy występ w Szczecinie punk rockowego składu z Pomorza – Gówna. Połączenie idealne.
Początkowo chłopaki zagrać mieli w Odrze Zoo, jednak w wyniku perturbacji gig przeniesiono do Alter Ego. Koncert w Szczecinie uratował w ostatniej chwili Radek Soćko z portalu TegoSlucham.pl, który od początku patronował ściągnięciu zespołu do naszego wspaniałego miasta. Wielkie brawa. Dla organizatorów i samych chłopaków. To dowód na to, że mimo Ksawerych, piachu w oczach, różnej maści przeszkód, niewielkich nakładów finansowych (bilety szły po 10 zł), da się i tutaj zorganizować koncert, który nie jest koncertem Strachów na Lachy.
Występ rozpoczął się chwilę po 19.00. Mała scena w Alter, na której nie mieścił się cały zespół – panowie Marcin Bober (bas) oraz Piotr Kaliński (gitara) – zmuszeni byli ulokować się tuż przed sceną, ciemne, niebieskie oświetlenie, lekki pogłos wokalisty, nadały koncertowi punkowo-kameralny, przydymiony klimat. Pierwszym numerem była, oczywiście, piosenka o miłości, "Ballada o siatce foliowej". Ci, którzy Gówna nie znali, już po pierwszym wykonie zrozumieli z jaką muzyką będą mieć do czynienia przez najbliższą godzinę. Szarpanie strun jak szarpanie żył, naturalność, szczerość, niepoprawne politycznie teksty, ironiczna stylówa – Panie i Panowie, oto oni!
Później leciały na przemian utwory z pierwszego albumu "To nie jest kurwa Pink Floyd" ("XXI wiek", "3 kamienie", "Telewizor", "Syf", i chyba najbardziej znane, "Fajnie by było") oraz ostatniego, z 2012 r., "Czarne Rodeo" (znów kontestacja telewizji, tym razem w kawałkach: "Myśleniu jak z serialu", "Zwierzęta", "4 dolary", największy szlagier Gówna, a jednocześnie piękna manifestacja uczuć - "Ja cię nie lubię", i, moja ulubiona, "Spowiedź umarłego").
Dostaliśmy też przedsmak zapowiadanej od jakiegoś czasu nowej produkcji chłopaków, a nawet cover nieistniejącego już zespołu Ewa Braun. Poza tym zostaliśmy uraczeni zmaganiami gitarzysty, Adama Witkowskiego, z wykonem sztandarowej polskiej pieśni serialowej, "Życie jest nowelą" (według niektórych nobelon. Jaka jest prawda – nie wiem), króla polskich ballad, Ryszarda Rynkowskiego oraz, podobno pierwszym w historii, solowym wykonaniem gitarowo-wokalnym wokalisty, Maćka Salomona.
Było fajnie. Zabawnie, bardzo dobrze muzycznie (świetne nagłośnienie), z mocnym przekazem, luzacko i bez nadęcia. Jedynym minusem koncertu była, moim zdaniem, nieco sztywna publika oraz fakt, że na koncert przyszło około 50 osób, a nie 100 czy więcej. Szczecinianie, chodźcie na koncerty, bo koncerty są dobre. A jeśli są tak tanie, to w ogóle są dobre podwójnie. A jeśli w dodatku gra Gówno, to są doskonałe. Uwierzcie, info sprawdzone.
Gówno, wracajcie często!