Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Wyprawa w klapkach na Bezrzecze ciągle przed nim

Był u nas nie pierwszy i (wiemy to już na pewno) nie ostatni raz. Zawsze wypełnia salę po brzegi. Potem tę salę wprowadza w stan co najmniej entuzjastyczny, by ostatecznie pozostawić ją pełną nadziei na więcej. Cezik, bo o nim mowa, to ostatni z artystów, którzy pojawili się na szczecińskich scenach w ramach Akustycznia 2015. Zamknął go godnie?

O ile ktoś nie był na jego akcie solowym, dajmy na to, trzeci raz (są tacy, choć nie będę wskazywać palcem), to bawił się dobrze. Albo nawet lepiej. Wnioskuję po sali zanoszącej się szczerym śmiechem, w którym to śmiechu całkiem aktywnie uczestniczyłam. Dodam, że taki śmiech zdarza mi się naprawdę rzadko. Stronię od imprez o zabarwieniu kabaretowym, a to tam głównie ludzie mają tendencję do zbiorczego zrywania boków (czego, mimo usilnych starań, zrozumieć cały czas nie jestem w stanie). Więc skoro jednak śmiech był niewymuszony, to chyba coś jest na rzeczy.


Podobno żart o tym, że Cezik marzy by pójść na Bezrzecze w klapkach ma już kilka lat. Czyli, jak na żart, sporo. Ale czy to komu szkodzi, skoro ciągle bawi? Bo przecież bawi (przynajmniej tych, którzy go jeszcze wcześniej nie słyszeli, co dla żartu wszelkiego dość charakterystyczne). W końcu zawsze przychodzą „nowi” i żal, by wyszli nieusłyszawszy takiego zgrabnego ukłonu w stronę szczecińskiego artysty. Publiczność zawsze takie ukłony docenia. Po cichu trzymam kciuki, by jednak wyprawa na Bezrzecze wreszcie się odbyła, bo może słowa „klapki” i „Bezrzecze” zaistnieją w nowym kontekście? Póki co wyprawa ciągle w „oczekujących”.

Albo aż tak dobrze nie prześledziłam wszystkich Internetowych teledysków i nagrań Cezika i ewidentnie to przegapiłam, albo on się z tym specjalnie poza koncertami nie zdradza, ale zaskoczył mnie swoim beatboxem. Nie twierdzę, że to było absolutne mistrzostwo świata. Nie odjęło mi też może mowy, ale jakoś mimo wszystko gdy ktoś, po kim się tego nie spodziewam, nagle odsłania przede mną taką umiejętność, to jednak się trochę zachwycam. Odkryłam, że Cezik potrafi (gdyby ktoś pragnął mnie zbesztać za słowo „potrafi”, bo to na przykład za dużo powiedziane – śmiało) beatboxować. Fajna sprawa. I pomocna, gdy się samemu na żywo konstruuje podkład korzystając jedynie z możliwości własnego aparatu mowy.

Jeśli jesteście w miarę na bieżąco, to wiecie, że Cezik ostatnio nagrał numer ze Stingiem. Stinga zatem nie mogło i na tym koncercie zabraknąć, choć był z nami jedynie głosem i obrazem. Duchem trochę też był, więc w sumie to siedział na scenie prawie jak żywy. Publiczność była ewidentnie duetem oczarowana, czemu zupełnie się nie dziwię – dobrze chłopaki razem brzmią. I w ogóle razem dobrze wszystko – się dogadują, czują i wyglądają. Tylko do pełni szczęścia Stinga Cezik musi się jeszcze trochę przełamać w pewnej alkoholowej kwestii. Ale dajmy mu czas.


P.S. Hejterów, jeśli są tu tacy, wyjątkowo gorąco zachęcam do komentowania osoby Cezika (mile widziane wulgaryzmy i kreatywna ocena twórczości artysty). Skoro już pojawił się ktoś, kto z mniej lub bardziej anonimowych komentarzy w Internecie potrafi zrobić użytek, pozwólmy pracy twórczej trwać. Niech pieśń „Co to za pedał?” żyje. Niech ewoluuje i rośnie, bo czemu nie?

Foto: 
Paweł Rozmarynowski

Zobacz również