Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Z Gooralem i Przyjaciółmi (w 2013 r.) o...

W ostatni piątek tegorocznego karnawału Gooral ze swoją ekipą - Anną "Wiosną" Rogowską, Maciejem "Kamerem" Szymonowiczem oraz Janem Mędralą odwiedzili nasze miasto. Na minuty przed koncertem porozmawialiśmy o próbach (a w zasadzie ich braku), w jaki sposób się poznali, jak pracują nad nową płytą i kiedy ten krążek ujrzy światło dzienne, a także o wielu innych ciekawych kwestiach. Ale o tym dowiecie się za parę chwil...

Szczecin Główny: Gooral, przed wywiadem ustaliliśmy, że po raz pierwszy odwiedzacie Szczecin. Jakie jest Wasze nastawienie przed dzisiejszym koncertem?

Gooral: Fakt, że Jan jest dziś z nami i gramy nowe kawałki zdominował moje myśli dotyczące odbioru. Jestem skupiony na tym, żeby dobrze wykonać te nowe piosenki, żeby „poszły”. O starsze się nie martwię, bo Wiosna i Kamer to sprawdzona firma.

Janek: I znowu wszystko na mnie!

Gooral: Chciałeś to masz! Cieszymy się, że w końcu Szczecin się na nas otworzył. Jak koncert będzie odebrany, to aż strach się bać myśleć! (ze śmiechem)

 

Dzisiejsza próba trwała dość długo (1,5 godziny), więc zapytam Was o Goorala. Czy zawsze tak dopina wszystko na ostatni guzik?

Wiosna: Tajemnicą poliszynela jest to, że my nie robimy prób poza koncertami. Dużo rzeczy próbujemy w aucie. Czasami na koncertach gramy to, co wymyślimy wieczór wcześniej, dlatego musimy notować nasze pomysły z trasy. Poza tym każde miejsce ma inną akustykę, inną atmosferę i jest inna ekipa, która nas nagłaśnia. Dlatego potrzebujemy pewności, że wszystko jest dopięte, chociaż prawda jest taka, że na scenie wszystko weryfikuje się na nowo. Wtedy staramy się sobie radzić, wspieramy się nawzajem. Jeżeli coś nie gra w odsłuchach, to nawzajem machamy i wystukujemy rytm.

Gooral: Ostatnio graliśmy na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy w studiu, gdzie próba trwała 5-6 minut i było ekstra. Czasami jest jednak tak, że ktoś woli inne ustawienia sprzętu, trzeba zequalizować odsłuchy…

Kamer: Wiele składowych się na to składa.

Gooral: Pewnie, że tak. Chciałem jeszcze powiedzieć, że kiedy przyjeżdżasz do danego klubu, poznajesz człowieka odpowiedzialnego za dźwięk. Z takiej rozmowy możesz zaczerpnąć, może pomóc Ci w rozwoju. Stąd czasami trwa to dłużej, czasami krócej.

Kamer: Czasami jest tak, że wpadamy do klubu i jest taka energia, że próba idzie raz dwa. Innym razem okaże się, że trzeba coś jeszcze ustawić, są sprzężenia, trzeba przepiąć kable itd. Ważne jest trzymanie energii. Kiedy ją trzymasz i pilnujesz wszystkiego, to jakoś szybciej to idzie. Dziś jestem tak zmęczony po trasie, że po prostu się odciąłem. Czekałem na swoją kolej, zrobiłem swoje i wróciłem do garderoby.

Wiosna: Trzeba podkreślić, że jesteśmy tylko ludźmi i gramy bardzo dużo koncertów, jak na moment, kiedy jeszcze nie wyszła druga płyta. Każdy koncert to bardzo duży wysiłek dla organizmu, więc od tego też zależy jak długo będzie trwała próba. Dojeżdżamy z różnych części kraju na koncerty. Nasz menadżer jest z Poznania, ja mieszkam obecnie w Warszawie, a jestem z Trójmiasta. Aktualnie Gooral dojeżdża z Wrocławia, Kamer z Bielska-Białej, a Jasiek z Katowic, więc rozstrzał jest ogromny. To też wpływa na nasze samopoczucie, a dodatkowo musimy się przecież zgrać ze sobą.

 

Każde z Was jest z innego miasta, sama o tym wspomniałaś, to jak Wy się poznaliście?

Wiosna: Wyhaczyłam Goorala na fejsie! Mamy wspólnego znajomego, z którym udało nam się wcześniej spotkać. Potem poszła fama, że Mateusz będzie mieszkał przez pewien czas w Warszawie, więc zagadałam do niego i tak jakoś wyszło… Potem przyłączył się do nas Kamer, poznałam też Jaśka i z mojej perspektywy tak to właśnie wyglądało.

Gooral: Poznałem się z Maćkiem za dzieciaka. Mieszkaliśmy w jednym bloku. To spowodowało, że kiedy wpadłem na pomysł, żeby połączyć góralszczyznę z muzyką elektroniczną był pierwszą osobą, o której pomyślałem, ponieważ…

 

Maciek jest tym kolegą, który chodził dumnie przez osiedle w stroju góralskim na zajęcia?

Gooral: Dokładnie tak, to on.

Kamer: Kurczę, skąd o tym wiadomo w Szczecinie? (ze śmiechem)

 

Mamy dobrych informatorów w całej Polsce!

Janek: Myśmy się z Gooralem poznali w Krakowie, na Kazimierzu. Piliśmy razem piwo.

Gooral: Tak jest poznaliśmy się przez Justynę Winiarską… Pozdrawiamy serdecznie!

">Kamer: Ja też się poznałem z Jankiem w Krakowie, podczas jednego z koncertów. Świat jest mały…

 

Wiosna, wspomniałaś o nowej płycie… Jak wygląda proces twórczy przy okazji tego krążka? Jest ścisły podział ról, jak przy „Ethno Electro”, czy to się jakoś zmieniło?

Wiosna: Staram się podkreślać za każdym razem, że mózgiem i trzonem całego projektu „Gooral” jest Gooral. My jesteśmy tylko zaproszeni do tego projektu. To Mateusz, kiedy ma pomysł na kawałek albo nam coś wysyła, albo nam nie wysyła. Albo najpierw wysyła to komuś innemu, a potem znowu nam. Tak to działa! Potem to zostaje, albo nie. Ja jestem z Trójmiasta, więc nijak nie mogę dodać nic góralskiego od siebie.

Gooral: Wiosna pisze swoje teksty i układa linie melodyczne. Jest otwarta, żebym mógł coś doradzić, aczkolwiek to jest tak naprawdę jej tekst. Czyli teksty, które słyszycie gdy śpiewa Wiosna, są jej autorstwa i to się jej mega chwali! Z Maćkiem tworzyliśmy wcześniej razem muzykę, jeszcze za czasów Psio Crew i przy tej płycie też ma swój twórczy udział. Zdarzają się też sytuacje, że proszę go, żeby zaśpiewał jakiś tradycyjny tekst góralski. Jan jest osobą, która wczytała mi nuty do jednego kawałka. Mówię akurat o „Wonders Machine”. Jego tekst będzie w numerze „Dice”, do którego napisał też linię melodyczną. A w sumie to nie pamiętam, trudno – najwyżej mniej zarobię (ze śmiechem). W kawałku „The place” są też słowa Janka. Podsumowując: jeśli w piosence słyszycie któregoś z wokalistów, to są ich teksty.

Kamer: Fajny jest też czasami taki spontaniczny proces twórczy w różnych momentach, jak na przykład próba, kolacja, czy w pokoju kolejowym. Ktoś zacznie robić beatbox, albo podczas próby jakiś motyw wskoczy Mateuszowi na klawisze, ja zrobię do tego beatbox, Wiosna zaczyna śpiewać…

Wiosna: A potem na koncercie Gooral mówi „przepraszam, przepraszam – muszę to nagrać!”. (ze śmiechem)

Janek: Gooral jest bardzo otwartym człowiekiem. To nie jest tak do końca, że ja przyniosłem kawałek pierwszy. Po prostu zacząłem coś sobie piszczeć, a jemu to po prostu się spodobało. Wyszło na to, że  Gooral lubi muzykę barokową i lubi przekładać ją na własną nutę.

Gooral: Janek jest chyba bardziej otwartą osobą…

Janek: Nie, ja lubię każdy rodzaj muzyki, ale rzeczywiście głównie zajmuję się muzyką klasyczną.

Gooral: Ach ta skromność! Jeszcze chciałem coś dodać. Na początku rzeczywiście było tak, że ja mocno trzymałem beat i miałem o wiele większy wpływ na to, co powstawało i czułem w związku z tym większa presję. Teraz jest tak, że pracujemy razem i to jest nasza wspólna muzyka. Niekoniecznie proces twórczy wygląda tak, że ja zaczynam dawać jedną nutkę, drugą daje Wiosna, a trzecią Maciek – chociaż i tak się zdarza. Jest tak, że każdy ma swoją partię, a moją są w głównej mierze podkłady.

 

Możecie zdradzić coś odnośnie nowej płyty?

Wiosna: Będzie równie dobra, jeżeli nie lepsza, jak pierwsza!

Gooral: No to teraz mam przechlapane…

 

Pierwszy singiel już wyszedł – „Pod Jaworem (scapegoat)”, a jakieś kolejne kawałki są gotowe?

Gooral: Planujemy teraz wydać kolejny, ale jeszcze nie zapadła ostateczna decyzja, jaki. Wciąż nad tym pracujemy.  Potem mają być dwa kawałki z Wiosną. Ogólnie zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo chcemy to jak najlepiej wypromować. Czasami dobrze „siądzie” ten kawałek, a innym razem inny. 

 

A z Maćkiem?

Kamer: Myśmy już zaczęli „Pod jaworem”, ale jeszcze szykuje się na płytę coś z góralszczyzną…

 

Krążek będzie w tym roku?

Wiosna: Musi być, bo pierwsze szkice do niektórych kawałków postawały na Open’erze dwa lata temu, więc zebrało nam się tyle materiału, że obciach tego nie wydać! Większość kawałków jest już u Goorala na kompie. Oczywiście one ewoluują, jednak z grubsza są zrobione.

Gooral: Tak, to kwestia dopieszczenia i miksu.Gooral: Tak, to kwestia dopieszczenia i miksu.

Wiosna: Muzyka jest żywa, Mateusz cały czas inspiruje się nowymi, świeżymi rzeczami. Nie chcemy brzmieć, jak coś co narodziło się rok, czy dwa lata temu. Ma to być świeże i fajne. Druga płyta to też egzamin dla projektu. Ona musi być bardzo dobra. To jest taka ambicja. Nie mamy już szansy debiutantów.

 

No chyba, że byście się teraz nazwali projekt „Wiosna”.

Wiosna: I co by to było? (ze śmiechem)

Gooral: Jak z marketami, że raz się nazywają tak, a potem tak!

 

Wiosna, wspomniałaś o Open’erze…

Wiosna: Czekaj, czekaj! Pewnie zapytasz, jak było na Woodstocku? (ze śmiechem)

Nie, nie! Chciałem zapytać o podobieństwa i różnice pomiędzy wielkimi festiwalami, na których byliście – Szigetem, Opener’em i Woodstockiem?

Gooral: Jako stary i niepowtarzalny bywalec mogę powiedzieć, że bardzo lubię Open’era ze względu na muzykę tam prezentowaną. Powiem więcej, jaram się tym festiwalem! Na Woodstocku zostałem zauroczony atmosferą, która tam panowała i inną otwartością niż w Gdyni. Gdy jeździłem na Open’ery jeszcze zanim tam zagrałem, to czułem się jak w innym państwie. Bardzo mi odpowiadała ta „bardziej ucywilizowana” atmosfera. Sziget to w ogóle dziki festiwal. Tam było jakieś 50 scen i panowała ogromna multikulturowość. Grano tam wszystko: od techno do jazzu, przez world music, rock, folk, czy ambient…

 

… i ethno electro.

Gooral: To znaczy, razem z Maćkiem graliśmy tam jeszcze z Psio Crew, ale można powiedzieć, że było w tym już trochę ethno electro.

 

W jaki sposób poznałeś Braci Figo Fagot i czy planujesz może jakąś kooperację, jak to zrobił ostatnio Czesław?

Gooral: Zadzwonił do mnie Kapitan Bomba, że robią festiwal muzyki eleganckiej i czy nie miałbym ochoty zagrać. W dzień, na który mnie zapraszali nie mogłem, ale ze względu na ogromne zainteresowanie zrobili drugi dzień i wtedy akurat mogłem. Poczułem, że coś może z tego być i postanowiliśmy zrobić kawałek razem. Parę dni później wylądowałem u Fagota w chacie i próbowaliśmy coś stworzyć. Jakoś to zostało. Potem spotykaliśmy się w Polsce na koncertach, oni grali swoje, my swoje. Raz nawet zaprosili mnie do wspólnego wykonania „Bożenki”. Odnośnie kooperacji – nie ma jeszcze żadnych konkretów. Mam teraz tyle do roboty, że nie wiem czy i kiedy to wyjdzie. Jak będzie nam dane, to na pewno usłyszycie!</p>

 

A czyim pomysłem była Wasza współpraca z Mazowszem i czy oprócz „Furmana” macie już jakieś gotowe piosenki?

Gooral: Wyszło to bezpośrednio od Jurka Owsiaka i co tu więcej dodać… W tym miesiącu muszę zrobić kolejny kawałek. Takie tempo wynika z tego, że pracujemy obecnie nad płytą, a ja pracuję nad jeszcze jednym projektem – ale tym nie będę się jeszcze chwalił, bo musimy jeszcze potwierdzić kilka rzeczy.

 

W najbliższym czasie Wasza czwórka odwiedzi Francję i Wielką Brytanię…

Gooral: Trochę inna czwórka, bo pojedziemy z Piotrkiem Gawronem – skrzypkiem, z którym od pewnego czasu współpracujemy. Bardzo się cieszę, że mam takich fajnych ludzi wkoło i że sobie razem działamy…

 

A fajni ludzie też cieszą się, że mają takiego Goorala?

Wiosna: Cieszymy się! Co się mamy nie cieszyć, że jesteśmy fajni? (ze śmiechem)

 

Nastawiacie się bardziej na publikę złożoną z Polaków, czy Francuzów i Anglików?

Wiosna: Mam cichą nadzieję, że Polacy nie będą przeważać, bo bardzo bym chciała się sprawdzić przed kimś, kto nas kompletnie nie zna. Z drugiej strony, emigranci mają jakąś styczność z kulturą polską, ale generalnie są od niej odcięci. Jednak jest to już zupełnie inna Anglia, niż w czasach, kiedy śpiewałam tylko do Drum’n’Bassów. Bycie polskim MC na tamtejszej scenie było super trudne. Nie dorównywaliśmy im ani akcentem, ani płynnością nawijek. Myślę, że duża grupa tamtejszej publiczności nie słyszała nas wcześniej poza YouTube. To będzie duży egzamin.

 

Zatem życzę Wam zdania tego egzaminu, owocnej pracy nad nową płytą oraz powodzenia zarówno dziś, jak na każdym kolejnym koncercie!

Gooral, Wiosna, Kamer, Janek: Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy!

Foto: 
Mat. promocyjne

Zobacz również