Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Artykułowana środa - Nasz Jarre, Nasz Bili

O Marku Bilińskim, polskim ojcu elektroniki, rodem ze Szczecina, w naszym nowym autorskim cyklu "Artykułowana środa".

Muzyka elektroniczna jest specyficznym nurtem muzycznym. Za małolaty, kiedy to na rynku fonograficznym, jak i na targowisku, królowały kasety i płyty z boys- i girls-bandami, tato pewnego razu przyniósł coś od swojego kolegi. Opakowanie do spenetrowania zawartości nie zachęcało. Jakiś rozmazany gościu na okładce i opis Jean Michel Jarre – Zoolook. I to były moje początki z muzyką elektroniczną. Co więcej, nie starałam się poszukiwać polskich wykonawców w tym gatunku, aż do teraz. Wstyd się przyznać, ale o naszym rodzimym ojcu elektroniki dowiedziałam się niedawno. Jeszcze bardziej zatrwożona byłam faktem, że urodził się w Szczecinie. Tak, tak, Marek Biliński, bo o nim mowa, jest z krwi i kości szczecinianinem, który przyszedł na świat w tym pięknym mieście w 1953 roku.

Urodzony w Szczecinie, a wykształcony w Akademii Muzycznej w Poznaniu, Marek swoją przygodę z muzyką rozpoczął z rockiem, rockiem progresywnym. Inspirowali go tacy wykonawcy jak Jimmi Hendrix czy SBB. Artysta opowiada, że pójście tą drogą było najlepszym sposobem na młodzieńczy bunt. Buntował się wtedy w zespole Heam, dopiero później w zespole Bank (znanego z utworu Powiedz mi coś o sobie napisanego przez Ryśka Riedla). W Banku kariera nabrała ogólnopolskiego tempa. Pojawiające się elektroniczne wstawki w rocku progresywnym, oraz twórczość Isao Tomity, Vangelisa, Michel Jarre'a, były motorem napędowym w kierunku muzyki elektronicznej.

Do rozwiązania działalności na scenie progresywnej przyczynił się stan wojenny i on zarazem spowodował skomponowanie pierwszej elektronicznej płyty Ogród Króla świtu, która stała się sukcesem. Był to pierwszy tego typu projekt muzyczny w Polsce. Różnił się od tego, co prezentował na świecie Jarre. Miał typowo polski charakter z klasycznymi elementami wpisującymi się w romantyzm. Co ciekawe, z nazewnictwem poszczególnych tytułów na krążku związana jest historia z Programem Trzecim Polskiego Radia. Zafascynowany dźwiękami Jerzy Kordowicz, który prowadził tam audycję, ogłosił konkurs dla słuchaczy, by Ci ponazywali kolejne utwory jeszcze nie-płyty Marka. Spośród wielu nadesłanych listów wybrano jeden zawierający praktycznie cały zestaw baśniowych odzwierciedleń słownych do zasłyszanych dźwięków z radia. Materiał nagrano w studiu radiowym w Szczecinie, bardzo nowoczesnym jak na tamte lata w Polsce i album trafił do sprzedaży.

Następną płytą był E#mc2. Wideoklip do utworu Ucieczka z Tropiku, który stamtąd pochodził, okazał się bestsellerem. Do powstania tego filmowego kolażu przysłużyli się panowie z telewizji Szczecin (S. Falkiewicz, G. Lickiewicz i M. Oziewicz). W porównaniu z poprzednim krążkiem, ten miał znamiona niemieckiej szkoły, charakteryzującej się wprowadzeniem większej rytmiczności do utworów elektronicznych. Oprócz sławy w kraju, multiinstrumentalista wywoływał duże zainteresowanie za granicą. Koncertował w Rosji, Niemczech, Czechach czy w Kuwejcie. I to właśnie ciężkie czasy w Polsce skłoniły muzyka do wyjazdu do Kuwejtu. Tam wykładał na Akademii Muzycznej, aż do lat 90, kiedy to wybuch wojny wymusił powrót do rodzinnych stron. Najbardziej rozpoznawalną kompozycją z tamtego miejsca są Twarze Pustyni (płyta Dziecko Słońca), w której wyraźnie odczuwa się wpływy arabskiej kultury.

Oszołomiony zmianami w postaci nowego ustroju, raczkującego, ale drapieżnego kapitalizmu oraz wszechobecnym piractwem muzycznym na bazarach, artysta nie mógł przez kilka lat równo stanąć na nogi. Kiedy pojawiła się możliwość zorganizowania dużych koncertów plenerowych, Marek Biliński z niej skorzystał. Muzyką i grą świateł oczarował rodzimy Szczecin na 750-lecie Miasta (1993 r.), a rok później Kraków, gromadząc przy tym około 50 tys. ludzi. Jak by tego było mało, w 1995 roku wynikiem głosów czytelników pisma Muzyk został ogłoszony najlepszym kompozytorem i wirtuozem syntezatorów.

Miłym wspomnieniem z tamtego okresu było stworzenie muzyki do znanego wówczas wszystkim teleturnieju Koło Fortuny. Muzyka jego autorstwa pojawiła się między innymi w ekranizacjach Przyjaciel wesołego diabła, Bliskie spotkania z wesołym diabłem, recitalu Muzyczne opowiadania, galach Fryderyków z 96 i 97 roku ,czy w dramacie teatralnym Brat naszego Boga.

Z ważniejszych polskich dużych koncertów z udziałem Marka Bilińskiego należy wymienić festiwal Euro-Eko-Meeting w Złotowie (1996 r.) , Gniezno - 2000 - Dźwięk - Ogień - Światło - Kolor, gdzie na potrzeby wydarzenia pojawiły się największe bębny w Europie i Noc Świętojańską w Gdańsku z 2003 roku.

2010 rok zaowocował ostatnią płytą pod nazwą Mały Książę. Stanowi ona muzyczną ilustrację do słów z książki Antoine'a de Saint-Exupéry'ego.

Idąc z duchem czasu, Marek Biliński zdecydował się na umieszczenie albumów na iTunes, Juno i Amazon, umożliwiając w ten sposób dostęp do swojej twórczości na całym świecie. W internecie roi się od coverów i remixów jego utworów. Sam artysta promuje różne propozycje na swoim profilu Facebook, na przykład przeróbkę z ciekawym mashup video autorstwa Electric Whispers:
http://vimeo.com/34810084#
A Wam, co się podoba?

P.S.
Dodam jeszcze, że Marek dalej koncertuje, komponuje i wykłada na jednej z warszawskich uczelni.

Foto: 
mat. promocyjne

Zobacz również