Improwizacja, śmiech, zabawa, a w samym centrum Oni – szczecińska Grupa Improwizacyjna „Pod Pretekstem”. Spotykamy się, aby pociągnąć artystów za język. By dowiedzieć się, jak to jest z tą improwizacją i czy zawsze się udaje?
SzczecinGłówny: To może zacznijmy od samego początku, jak powstała Wasza grupa?
Grupa Improwizacyjna Pod Pretekstem: Pomysł na grupę improwizacyjną powstał po warsztatach kabaretowych z kabaretem Czesuaf, organizowanych w ramach SZPAKa. Kiedy tylko chłopaki z kabaretu pokazali nam impro - Agnieszka G. była pewna, że należy taką grupę stworzyć u nas. Namówiła jeszcze Agnieszkę S. i kilka osób, i tak powstał prototyp grupy.
Z czego wynika Wasze wyraźnie większe zainteresowanie improwizacją niż typowymi skeczami?
Improwizacja jest niepowtarzalna, dzieje się tylko raz, na tym polega jej atrakcyjność. Zależy od sugestii publiczności, aktualnej formy, a to niesamowicie pobudza kreatywność. Dodatkowym atutem jest jeszcze to, że nie musimy wozić rekwizytów i uczyć się tekstów na pamięć.
Jak oceniacie szczecińską scenę kabaretowo-improwizacyjną? Czy Szczecin umożliwia rozwój młodym grupom artystycznym?
Szczecińska scena kabaretowo-improwizacyjna…To tylko my… Jak powstaliśmy, Szarpanina się rozpadła. Więc oceniamy pozytywnie. (ze śmiechem) Szczecin może sam w sobie nie umożliwia rozwoju - my finansujemy się sami, ale publiczność widzi potencjał i bardzo nas wspiera.
Skąd czerpiecie pomysły na gry, które można zobaczyć podczas Waszych występów? Czy macie swoje ulubione?
Internet jest pełen takich gier. My jeździmy, obserwujemy innych i podkradamy gry, które nam się podobają. Mamy oczywiście swoje ulubione gry, ale nie zawsze nasze ulubione pokrywają się z ulubionymi publiczności.
Ciekawi mnie, jak wyglądają Wasze próby?
Na próbach ćwiczymy poszczególne umiejętności – emisję głosu, kreatywność, skupienie, ruch sceniczny, zaufanie czy pantomimę. Ewentualnie uczymy się nowych gier, ale nie ćwiczymy ich za długo, żeby przypadkiem nie powielać ich później na występach.
Podczas występów wszystko może się zdarzyć, czy często dochodzi do wpadek? Czy dajecie po sobie poznać, że coś poszło nie tak jak powinno?
W impro raczej nie ma opcji, że coś pójdzie nie tak jak powinno, bo w zasadzie kto wie jak „powinno” wyjść? Staramy się dać z siebie na scenie 200%, nawet kiedy ktoś się pomyli to gwarantuję, że jeśli sobie nie wypominamy, publiczność tego nie zauważy.
Kto chętniej uczestniczy w interaktywnych improwizacjach kabaretowych, kobiety czy mężczyźni?
Ojej – przekrój widowni jest ogromny, od młodszych do starszych, zarówno kobiety jak i mężczyźni. Nie mamy określonej grupy docelowej, impro jest dla wszystkich.
Jakie macie plany na przyszłość? Może jakieś rozszerzenie składu, udział w nowych projektach, konkursach, festiwalach?
Rozwijać się, pracować, być coraz lepsi w tym co robimy. Planujemy rozszerzyć skład, cały czas szukamy osób które do nas pasują. W planach mamy dużo warsztatów. Zgłaszamy się również na festiwale, w marcu na przykład braliśmy udział w festiwalu „Zostań Gwiazdą Kabaretu” w Poznaniu.
Na koniec powiedzcie, czego powinnam Wam życzyć?
Mnóstwa impro energii i funduszy na realizację naszych ambitnych planów. Także kamera by się przydała. (ze śmiechem)
Foto:
Monika Bałut / Robert Piątek