Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Hipsterowe rozważania

Głośno, coraz głośniej o hipsterach. Hipster to, hipster tamto, hipsterzy tu, hipsterzy tam. Nowy nabytek w subkulturach zaczyna sprowadzać na manowce pozostałe, dobrze znane od lat nacje ludzkich przynależności i zachowań.

Jeszcze niedawno złote żniwa miał punkt widzenia i noszenia się pod pojęciem emo. Melodramatyzm i samobójcze myśli ustąpiły hipsterstwu (chyba, że tworzą jakieś podziemne imperium swoich przekonań). Pojawia się jednak małe ale. Duża rozbieżność opinii i niewiedza o hipsterach. I chyba sami hipsterzy się w tym lekko gubią, jak obserwuję i „paczę”.
 
Trzeba by zacząć od tego, że nazwa hipster wcale nie jest taka młoda, jak nam się wydaje. Pojawiła się w latach 40. Wtedy mówiono tak na słuchaczy czarnego jazzu - bebopu i zaznaczyć warto, że chodziło tu o białych Amerykanów. Jest jedno powiązanie z dzisiejszym odpowiednikiem – odejście od ówczesnego mainstreamu.
 
Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z tym rodzajem bycia, zaczęłam wertować karty historii, kto w przeszłości był najbardziej podobny do tegoż ugrupowania ludzi. Przeczucie mnie nie myliło, gdy przypomniało mi się dzieło „Skowyt” słynnego bitnika Allena Ginsberga. Bitnicy tak jak hipsterzy nie mieli swoich wzorów zachowań, zahamowań seksualnych, byli romantyczni i odrzucali konsumpcjonizm. Również swoim ubiorem manifestowali odcięcie od tego, co masowe.
 
Sięgnijmy zatem do aktualnej definicji hipstera. Spektrum zainteresowania tą subkulturą jest naprawdę spore – od nastolatków po ludzi starszych po trzydziestce. Cechuje ich wspomniane już wyżej odrzucenie mainstreamu, które podszyte jest ironią do otaczających trendów. Indywidualność i oryginalność to kolejne ważne rzeczy oraz towarzyszący temu sposób ubierania się – np. vintage. Myślący inaczej, nieszablonowo, twórczy artystycznie. A jak muzyka i film to tylko niszowe i niezależne produkcje.
 
Odnośnie dalszej charakterystyki hipsterów, dowcipne jest zdanie, które można znaleźć w Nonsopedii: „[...] Ich środowiskiem jest tylko i wyłącznie miasto, gdzie indziej zginą z braku ekologicznej żywności i ciuchów z second-handu. [...]”. Internetowy słownik slangu i mowy potocznej też nie pozostaje dłużny: „[...] Osobnik twierdzący, że jest fajny, alternatywny. Ubiera się w lumpach lub szuka odzienia w koszach na śmieci. Często nosi ze sobą stary, ruski aparat, którym napierdala hipsterskie focie. Jest wrażliwy na otoczenie i nieszczęście zwierząt. [...]”.
 
No cóż, co strona internetowa, to inne poglądy i wtrącenia. Hipster to także odmienny sposób patrzenia na świat. Według badaczy jest to najbardziej nieokreślona grupa subkulturowa. Brak wyraźnych granic ilustruje a raczej nie ilustruje w pełni tego, co określa się mianem hipsterstwa. Stąd skrajności. Hipsterzy mimo że nie są za kulturą masową, to w niej uczestniczą, podobnie jest z ich twórczym zaangażowaniem w sztuce, które równie dobrze może być niszowa, dla elit, czy typowa masówka-przemysłówka. I to co istotne, odrębność jednostkowa jest mało prawdopodobna, jeśli mniej więcej się rozpoznaje hipsterów po charakterystycznych ubiorze, a więc jest to cecha wspólna.
 
Mam problem z hipsterami, którzy zamiast ideowego ubierania się w second-handach mają na sobie drogie ciuchy wyglądające jak lekko zniszczone, na stópkach Najeczki, pod pachą MacBooka, iPada w kieszeni i te białe słuchaweczki w uszach. O czym zresztą jest krótki film „Sens” autorstwa Lidii Carycy Sapińskiej, paradoksalnie reklamujący Akademię Sztuki w Szczecinie. Drugi problem mam z tekstem, który niedawno wyszedł w Kurierze Metropolitarnym („Szczeciński hipster miło spędza czas”), ale to on po części zainspirował mnie do napisania felietonu.
 
Kolega kiedyś mi opowiadał, że jak pojechał do Warszawy (epicentrum polskiego hipsterstwa) to zaczął pytać znajomych o hipsterów, na co oni – oczy wybałuszone – co to, kto to hipster, nie wiedzieli.
 
Z innej beczki, jaki ten świat do przodu hej. Właśnie się dowiedziałam, że Google wchłonęło Jetpac. Aplikację, która dla potrzeb turystyki wykorzystuje zdjęcia z Instagramu i może przykładowo dla nas sprawdzić, w którym mieście znajduje się najwięcej hipsterów. Czego to ludzie nie wymyślą.
Foto: 
Marta Siłakowska

Zobacz również