Szczecin młodymi i zdolnymi stoi! Z okazji Dnia Kobiet o dziesięciu kobiecych osobowościach, ze Szczecinem w tle.
Zawsze gdy myślę o Szczecinie, a tym bardziej gdy widzę szpetny fonetyczny zapis na zielononiebieskim tle (przez złośliwców odczytywany jako Fefin), mam z tyłu głowy drugą, moim zdaniem znacznie piękniejszą, łacińską nazwę naszego miasta – Sedinum. Sedinum, to brzmi subtelnie i dumnie. I rzecz jasna kojarzy się z przedwojennym pomnikiem Sediny, patronki Szczecina, bogini mórz i oceanów. Szczecin zawsze mocno kobietami stał i wobec tego nie dziwi tęsknota za Sediną. By wymienić na dowód te najsławniejsze szczecinianki: Caryca Katarzyna II, Maria Fiodorowna (również caryca), Katarzyna Nosowska, Anna Augustynowicz, Monika Szwaja, Inga Iwasiow, Agata Kulesza, Helena Majdaniec, Aneta Kręglicka, Anna Cieślak, Filipinki... Dziś także o szczeciniankach. O młodych, zdolnych, mnożących sukcesy, w kontekście ich pracy, planów i rzecz jasna, w kontekście Szczecina.
Szczecińsko, czyli muzycznie
W Szczecinie muzycznie coraz więcej się dzieje. Nie tylko organizacyjnie, ale co ważniejsze – wciąż rośnie i rozrasta się istne muzyczne pospolite ruszenie. Alicja Kruk z fenomenalnego OHO!KOKO (duet z Markiem Szulem), powstałego w 2010 roku, zdążyła już zawojować nie tylko lokalne sceny. Występ w Mam Talent, Must Be The Music, Grand Prix prestiżowego Festiwalu Młodych Talentów Szczecin 2013. Ich autorski kawałek Riding for love – raz usłyszany wpada w ucho i na stałe przykleja się do człowieka. Charakterystyczny wokal Ali, porównywany do Amy Winehouse, w połączeniu z niecodzienną techniką gry Marka na gitarze akustycznej, dosłownie porywa. OHO!KOKO obecnie pracuje nad swoją pierwszą płytą. Jak przyznaje sama Ala, śpiewanie jest jej pasją od dziecka, przy czym, niebagatelny jest także wpływ miasta: Szczecin wniósł wiele w mój rozwój. To tutaj po raz pierwszy miałam okazję pracować z profesjonalnymi muzykami, występować z nimi na scenie. Szczecin zmienił mnie także jako osobę, nauczył samodzielności.
Wielka jest płodność szczecińskich zespołów – Julia Kępisty z Kępisty Quartet i Lilianna Kostrzewa z LeeMeet Trio również pracują nad swoimi płytami. Julia, zarażająca energią i pozytywnym nastawieniem, wojuje na wielu frontach. Udziela się dziennikarsko nie tylko w naszej redakcji, lecz także w Polskim Radiu Szczecin; muzycznie tworzy, oferuje lekcje śpiewu, studiuje, działa w dwóch zespołach. Jak mówi sama o sobie: Co robię w życiu? Chyba trochę zamieszania, bo bardzo się staram, by wszędzie mnie było pełno. Włóczę się, gdzie tylko mogę. Czasem jako dziennikarka (...), czasem jako wokalistka, a czasem po cywilu, ot tak, towarzysko. Łażę, łażę i wyłaziłam sobie na przykład zespół. W sumie to dwa. Na co dzień trąbię o bardzo bliskim mojemu serduszku projekcie Kępisty Quartet, z którym we wrześniu wydaję płytę. Zespół ten przysłania mi świat, bo się w nim spełniam. Śpiewam, gram na wiolonczeli, piszę teksty i komponuję z moją siostrą wibrafonistką (…). Mam jeszcze drugi zespół – PodKultura, o którym nikt nic od dwóch lat nie słyszał, ale który wyjdzie na światło dzienne już niedługo, 28 marca we Free Blues Clubie. Dawno temu nagraliśmy singiel w Lubrzy i od tamtej pory raczej bywamy, niż jesteśmy. Ale jednak!
Rolę Szczecina w swym życiu podkreśla również Lilianna Kostrzewa: Kocham to miasto, bo wnosi powiew natury w moje życie – na pamięć znam wszystkie ścieżki w Lesie Arkońskim. Wszystkie wspomnienia z wczesnej młodości mam stąd, pierwsze kroki, pierwsza jazda na rowerze, pierwszy pocałunek, pierwsze doświadczenia z jazzem na Staromłyńskiej 13. Pianistka, kompozytorka, aranżerka, tekściarka. Razem z Pawłem Grzesiukiem i Radkiem Wośko tworzy zespół LeeMeet Trio. Wychowana na winylach i szpulach Brucknera, Mahlera i Jamesa Lasta. Na co dzień stara się dzielić tym co lubi najbardziej – tworząc i grając muzykę, zwłaszcza tą z dużą dozą improwizacji.
Arcytwórcze w działaniu
Zapału i pasji do iście renesansowej pracy można pozazdrościć Monice Petryczko. Wyuczona polonistka, zawodowo dziennikarka muzyczna. Producentka, DJ'ka (aktualnie Papryka Chilli w Bramie Jazz Cafe), prowadzi firmę zajmującą się niekonwencjonalnym kreowaniem, PR'em na rzecz instytucji, firm. Pracowała z Filharmonią, 13 muzami, Akademią Sztuki, Teatrem Współczesnym. Obecnie działa także w ramach młodzieżowego projektu Trzebiatoff.pl oraz przewodzi Stowarzyszeniu MiastoHolizm. Ostatnio jej serce zostało skradzione przez OFF Marinę – zapomniany, przepiękny (można rzecz industrialnie piękny) obiekt znajdujący się na pograniczu Centrum i Pomorzan. Skąd w Monice tyle zapału? Mam w sobie potrzebę eksplorowania życia na wielu płaszczyznach: artystycznej, sportowej, ludzkiej, duchowej – stąd myślę moje zawodowe przygody rozpoczęły się dość wcześnie (…). Skąd się to wzięło? Na początku była muzyka – dzięki starszej siostrze będąc małą dziewczynką miałam okazje wsłuchiwać się w najbardziej znamienne dla polskiej muzyki rozrywkowej legendarne formacje z Brygadą Kryzys, Tiltem czy T.Love i Republiką na czele. Trochę później wraz z mamą z zapałem pochłaniałam poniedziałkowe seanse teatralne w TV, jeszcze trochę później rozpoczęłam z uporem maniaka jeździć na dostępne koncerty. Myślę, że fakt, że wyrastałam w małej miejscowości (Strzelce Krajeńskie), w której nie było żadnych przejawów kultury i sztuki bardzo zmotywował mnie do poszukiwania wszelkiej maści takich zdarzeń na dłużej. Ponadto Monika przyznaje się do witkacowskiego „nienasycenia”; stale poszukuje, działa, tworzy... Powraca również do dawnych projektów – jak eksploatacji trasy Berlin-Szczecin-Warszawa na wszelkich twórczych płaszczyznach. Sam Szczecin postrzega jako miasto ogromnych talentów i ogromnie niespełnionych realizacji, którym trzeba oferować miejsce, czas i otwarty umysł oraz pokojowe serce. Szczecin to wspaniali ludzie wielkich pomysłów i mam nadzieję wkrótce satysfakcjonujących realizacji. Szczecin nie powinien narzekać tylko działać – szukać i znajdować.
Szczeciński Inkubator Kultury powstał w 2011 roku i od początku swej działalności wniósł sporo zamieszania w życie miasta współorganizując wydarzenia, promując różnorakie inicjatywy, szkoląc i ucząc na wielu poziomach i w różnych sektorach. Od momentu zaistnienia INKU wsparł prawie czterysta wydarzeń kulturalnych i edukacyjnych, przeprowadził ponad osiemset godzin warsztatowych, a także zorganizował cztery ogólnopolskie akcje. Jedną z osób odpowiedzialnych za jego sukces jest Kinga Rabińska, osoba pozytywnie zakręcona na punkcie kultury: Jestem jedną z tych osób, które fascynuje właściwie wszystko i wszystkiego chcą spróbować (…). Jednak miłość do kultury oraz wszelkich przejawów artystycznej wolności towarzyszyła mi od zawsze i ostatecznie wygrała z innymi pasjami. Obecnie realizuję się dzięki działaniom na styku kultury i sektora pozarządowego – zarówno w codziennej pracy w Szczecińskim Inkubatorze Kultury, jak i w czasie wolnym. Mojemu sercu najbliższe są niekomercyjne działania, które wnikają głęboko w tkankę miejską i angażując mieszkańców, pokazują im, jak wiele od nich zależy. Młoda stażem szczecinianka dostrzega spory potencjał miasta, który jednak musi zostać okupiony systematyczną pracą. Jak wspomina, w momencie jej przeprowadzki do Szczecina w 2004 roku, zdawał się on być miastem smutnym i opuszczonym. Teraz wiem, że to ekosystem dla tych, którzy lubią przełamywać schematy i nie boją się porażek. To cudownie nieposkromiona ziemia, teren eksperymentu, miejskie laboratorium pomysłów i idei. Z przyjemnością obserwuję różnorodność działań, rosnącą liczbę oddolnych inicjatyw i akcji z obszaru sztuki niepopularnej. Zauważam, że szczecinianie nie chcą już bylejakości czy niedbalstwa, kultywowanych przez lata z braku alternatywy. Choć wciąż brakuje nam nieco wariackiej odwagi, wierzę, że jej eksplozja to kwestia czasu. I to właśnie swymi szerokimi działaniami i codzienną pracą Kinga przyczynia się do kulturalnego i społecznego pobudzenia lokalnego działania na rzecz miasta.
Natalia Wiśniewska w teatr angażuje się od dziecka: Pasja rozpoczęła się w wieku 9 lat jako niewinna zabawa w teatrzyk w Młodzieżowym Domu Kultury, dziś jest to dla mnie miejsce spotkań fantastycznych osób. Teatr niesamowicie kształtuje charakter i buduje poczucie własnej wartości. Natalia początkowo działała w swym rodzinnym mieście, Stargardzie Szczecińskim, w teatrze Krzywa Scena; obecnie od dziesięciu lat współpracuje z reżyserką teatralną Tatianą Malinowską-Tyszkiewicz w teatrze Nie Ma. Od trzech lat zajmuje się także tworzeniem rękodzieła, w tym od półtora roku pracuje w Centrum Hobbystycznym Decokreacje, gdzie sprzedaje półprodukty do tworzenia rękodzieła, ale również prowadzi warsztaty i pokazy pod opieką Agnieszki Sowińskiej. Jej pasją jest technika decoupage, a ostatnio niemal całkowicie pochłonęła ją technika wytwarzania biżuterii zwana beadingiem. Jakie miejsce w tym wszystkim zajmuje Szczecin? Szczecin jest dla mnie miastem wielu możliwości, zawsze znajdę tutaj coś co mnie zainteresuje – koncerty, warsztaty, performance. (…) jeśli tylko bardzo chcemy można tutaj znaleźć coś dla siebie, pod warunkiem, że jesteśmy otwarci na nowe rzeczy i jesteśmy ciekawi świata!
Najsławniejsza w Polsce sprzedawczyni organów – Agnieszka Nieradka, twórczyni sklepu z pluszowymi częściami ludzkiego ciała – Pluszektorium.pl. Jej miękkie i przyjazne serca, wątroby, zęby, nerki czy żołądki służą dzieciom do zabawnego poznawania podstaw anatomii i jak pisze na swej stronie: To wyjątkowe zabawki handmade w kształcie narządów – alternatywa na poznanie naszego organizmu. Nie możesz rozpłatać sobie brzucha i zaspokoić swojej ciekawości — ale możesz przybliżyć się do samego siebie w pluszowy sposób (…). Pluszektorium może być zarówno gadżetem jak i narzędziem do tłumaczenia świata dzieciom, jak i narzędziem do skracania dystansu między oschłym gabinetem lekarskim a resztą świata. Zamień to w zabawę! Pluszektorium to interes świeży, gdyż Agnieszka szyciem zabawek zajmuje się dopiero od sierpnia 2013 roku, ale jak podkreśla, sporo jeszcze przed nią pracy – planuje rozszerzenie oferty, wprowadzając kilka uzupełniających linii gadżetów. Twórczyni pluszowych organów zaznacza również biznesową pozycję szczecinianek: Szczecin jako miejsce działalności zdecydowanie mi pomógł - to tutaj znalazłam nauczycielkę szycia oraz grupę dziewczyn, które wzajemnie się wspierają i pomagają rozwiązać problemy. Jeśli chodzi o inne kobiety w "biznesie", to zdecydowanie w Szczecinie panuje niezwykła różnorodność.
Sztuka na co dzień
Jej inicjatywa wyrosła z potrzeby przełamania granicy codzienności i sztuki współczesnej, których drogi zazwyczaj rozmywają się. Natalia Szostak, artystka, animatorka, pomysłodawczyni Platerówki – prywatnego mieszkania w oficynie przy Emilii Plater 92, tworzącego twórczą przestrzeń nie tylko dla twórców sztuki, lecz także zwykłych mieszkańców – tak mówi o projekcie: Od 2011 roku prowadzę niezależny projekt PLATERØWKA, którego głównym założeniem jest popularyzacja sztuki w życiu codziennym mieszkańców wspólnoty mieszkaniowej, w której też mieszkam. Mamy już za sobą dziesięć wydarzeń, w których licznie uczestniczyli zaprzyjaźnieni artyści, pasjonaci Szczecina, aktywiści i mieszkańcy. Tego typu działanie społeczne daje dużą satysfakcję, poczucie wspólnoty i przynależności, o które ciężko działając solo. Historia Natalii jest raczej niecodzienna – skończyła grafikę i malarstwo, przez dziesięć lat mieszkała za granicą, w Nowym Jorku pracowała w środowisku sztuki współczesnej – postanowiła wrócić. Zależało mi na kontakcie z kulturą, w której się wychowałam i na wniesieniu czegoś od siebie w miejsce, które mnie ukształtowało. Początkowo nie myślałam o Szczecinie, ale kiedy już zdarzyła się taka ewentualność, zdecydowałam się na nią. Natalia tworzy wystawy indywidualne i zbiorowe, jej prace podróżują – w zeszłym roku odwiedziły m. in. Berlin, Amsterdam i Jerozolimę. W najbliżej przyszłości Natalia planuje rozpocząć studia podyplomowe i dalej rozwijać się w kierunku aktywizowania kultury miasta: W naszym mieście jest dużo do zrobienia, sporo niezagospodarowanej przestrzeni do działania i co najważniejsze, jest potrzeba uczestnictwa i nowych doświadczeń. Nawet jeśli czasami jest to dość żmudny proces, to gleba jest żyzna i szybko widać efekty dobrze zainwestowanej pozytywnej energii.
Szczecinianka, która wyfrunęła do Warszawy, by pracować w magazynie Elle – Ewelina Gralak. Zaczęło się od miesięcznego stażu, po którym Ewelina otrzymała telefon od szefowej działu mody Elle, Iny Lekiewicz, z propozycją zajęcia się stronami shoppingowymi w gazecie. W pracy pomogło jej wcześniejsze doświadczenie rozpoczęte w liceum, prowadzenie bloga modowego, dzięki któremu Ewelina śledziła na bieżąco aktualne trendy: Wiem co dzieje się na światowych wybiegach, znam asortyment prawie wszystkich sklepów, potrafię selekcjonować najatrakcyjniejsze produkty i wiem gdzie można dostać daną rzecz w najlepszej możliwej cenie. Jako, że wcześniej robiłam to wszystko w ramach własnego hobby - praca w Elle stała się stanowiskiem marzeń i idealnym startem w tej branży. Jako najlepsze doświadczenie Ewelina wymienia sytuację, kiedy otrzymała kredyt zaufania i wystylizowała Patrycję Gardygajło do zdjęć na okładkę do marcowego numeru. Parę dni po publikacji, Stefano Gabbana opublikował naszą okładkę na swoim prywatnym profilu na Instagramie, co było najlepszym zwieńczeniem całej historii. Aprobata naszej pracy przez artystę-legendę tego formatu to najpiękniejszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć. Ewelina podkreśla rolę i miejsce Szczecina w swej drodze do kariery; z sympatią patrzy również na sukcesy innych znanych szczecinianek młodego pokolenia: Szczecin miał ogromny wpływ na moje aktualne zajęcie. Przez cały cykl mojej edukacji uczęszczałam do szkół muzycznych gdzie nauczono mnie pewnej wrażliwości i szacunku do sztuki. Miałam szansę poznać masę kreatywnych ludzi, którzy popchnęli mnie do dalszego działania i walki o swoje marzenia. Jeśli chodzi o inne dziewczyny które są z okolic Szczecina i robią coś godnego uwagi to muszę z przyjemnością stwierdzić, że jest całkiem mocny skład o którym robi się głośno w Polsce, ale też na świecie! Co śmieszne, to często moje koleżanki jeszcze z czasów kiedy mieszkałyśmy w Szczecinie (…). Tak jest z Małgosią Jamroży, czyli Margaret – aktualnie jedną z najbardziej rozchwytywanych wokalistek w Polsce, Sonią Szóstak – fotografką, której prace publikuje m.in włoski Vogue. Są też: Ewa Władymiruk, która odnosi ogromne sukcesy i chodzi na wybiegach u topowych światowych projektantów czy wcześniej wspomniana już Patrycja Gardygajło. Szczerze trzymam za dziewczyny kciuki i rozpiera mnie duma, widząc jak z sukcesywnie pną się w górę.
Współtwórczyni Jesteś u Pani, Agata Grzybowska, trzeźwym okiem ocenia szczecińskie możliwości dla biznesu: Szczecin jako miasto daje ogrom możliwości głównie jednak dlatego, że wielu rzeczy jeszcze tu nie ma. Myślę jednak, ze szczecinianie są odrobinę nieufni jeśli chodzi o nowości i potrzebują dużo czasu, żeby zaakceptować nowe miejsca i działania. Pomysł wyrosły z pasji do stylu vintage i poszukiwań niezwykłych ubrań z drugiej ręki – sklep Jesteś u Pani zapełnia w mieście pewną niszę, dotychczas niezagospodarowaną. Sklep to nie tylko ubrania i dodatki, to również wiele wydarzeń w szczecińskiej przestrzeni miejskiej, którą pomysłodawczynie sklepu (Agata Grzybowska i Marta Mizgalska) zapełniają modowymi aranżacjami, zarażając chęcią poszukiwań ubrań nietuzinkowych i niezwykłych. Ich najbardziej aktualne działanie (8.03) to otwarcie internetowej wersji sklepu, aby dać możliwość zaprezentowania Jesteś u Pani, jako szczecińskiej inicjatywy, w innych miastach w Polsce, a także za granicą. Agata doskonali się obecnie w krawiectwie, uczy się materiałoznawstwa i konstruowania ubioru – a wszystko po to, by w przyszłości podjąć pracę nad stworzeniem własnej, unikatowej kolekcji ubrań, inspirowanych modą vintage.
Szeroko, aktywnie, nieprzeciętnie
Tak najkrócej można podsumować działania dziesięciu szczecińskich aktywistek, których praca przynosi sukcesy także poza granicami naszego miasta. Co je ponadto cechuje? Dystans i znajomość rynku na którym działają – wiara w jego możliwości, przy równoczesnej świadomości jego braków i niedoskonałości. Pasja, samozaparcie i nieustające działanie, to dzięki własnej pracy każda z dziewczyn osiąga sukces na swoim polu. Co zatem na zakończenie? Nie pozostaje nic innego niż pogratulować dziewczynom i trzymać kciuki za ich dalszy rozwój. Bo cóż może być piękniejszego na Dzień Kobiet, niż dowód na to, że szczecinianki mają się doskonale.
Strony, na których możecie dowiedzieć się więcej:
Foto:
Marta Siłakowska