Zielone jedzie i mało mnie na zielonym na pasach nie przejedzie. Szczeciński Rower Miejski rozpędził się, nie ma co do tego wątpliwości. Strachu się trochę najadłam nie powiem, ale są to jedne z ulubieńszych rzeczy w tym mieście, na które lubię spoglądać. Kocham rowery!
Rower przez wielkie S
Uśmiech z rana jak śmietana tego pamiętnego dnia, kiedy podążając do pracy zobaczyłam rowery, pełno rowerów. Nie wypadało się nie zatrzymać i pooglądać, dotknąć. W swoim odkrywaniu nie byłam odosobniona. Sporo mieszkańców kręciło się wokół stacji. Początki niemrawe, bo niewiele Bike_S-ów poszło wtedy w ruch. Teraz, wracając do domu, często widzę opróżnione do ostatka stacje.
Na podium
Nie ukrywam, że odczuwam lekką dumę, kiedy patrzę na te rowery. Toż to według różnych rankingów społecznych jeden z ważniejszych wynalazków ludzkości, wyprzedzający spalinowe i atomowe, w tym militarne osiągnięcia człowieka. Rower to zielona siła. Ojć, niechybnie nawiązało się do wstępu felietonu. No, ale przede wszystkim to przyjemność. Gorzej dla osób, które wiecznie muszą jeżdzić pod górkę, a nie są wytrawnymi kolarzami górskimi. Nie zazdroszczę.
Stan spojrzenia
Malkotenci zawsze się znajdą. A to bagażnik zły, a to trzpień do zamka ciężko się wpina. Co tam jeszcze było? „Jesteśmy sto lat za Murzynami”, bo w innych europejskich miastach korzysta się z jednośladów z GPS-ami, komputerami pokładowymi itd. Na te sygnały nawet rąk nie mam ochoty rozkładać w geście bezradności, a raczej mocno je krzyżuję, na znak STOP. Dopóki w Polsce nie wykształci się szacunek do tego co publiczne i ogólnodostępne, mogę być nawet dwieście lat za (nie obrażając innych) Afroamerykanami.
Wimbledon 1978
Jedyną anglojęzyczną piosenkę o rowerach jaką znam, jest „Bicycle Race” formacji Queen. Panowie dobrze wiedzieli, jak rozpalić słuchaczy. Oprócz lekko seksistowskiego tekstu, pokusili się o nakręcenie teledysku, w którym to wyścig na rowerach na stadionie Wimbledon toczy ze sobą grono nagich pań. Mimo kontrowersji i miażdżących opinii krytyków, płyta osiągnęła złoty status.
Rower-ek
Z polskiej nuty mogłabym wymienić dwa numery „Rowerek” Kukiza i Piersi oraz „Rower” Lecha Janerki. O ile z tego pierwszego bije dowcipem muzycznym i sytuacją typowo trywialną, to w drugim kryje się głęboka pod względem znaczenia treść. Oczywiście, styl prześmiewczy też tutaj występuje. W wersji CeZiKa mamy go jeszcze więcej.
Niech Was prowadzi
Wypadałoby jakoś zakończyć tekst. Może jak ksiądz na kazaniu: „Kochani Bracia i Siostry, pamiętajcie o 22 września, albowiem 22 września, w poniedziałek Moi Drodzy włączamy się do Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego. Wszyscy wspólnie ze swoimi rodzinami spędźmy ten dzień bez samochodu. Użyjmy swoich nóg, rowerów starych, nowych, ale jeżdżących, komunikacji miejskiej. Niech Nas prowadzi...”. To ja już chyba skończę. Życzę miłego początku przyszłego tygodnia.
Foto:
Marta Siłakowska