O tym co kryje się za słowem ART - szczególnie w szczecińskiej przestrzeni kultury miejskiej - w najnowszym tekście Marty Siłakowskiej.
Mówią, że w Szczecinie nic się nie dzieje, że nuda, że jesień, deprecha i w ogóle. Co za śmieszni ludzie to mówią. A przecież powietrze w Szczecinie, aż gęste jest od miejsc i imprez spod znaku dużego ART, zwłaszcza w tym czasie. Ma się wrażenie, jakby niebo miało runąć nam na głowy, jak Galom w słynnym komiksie "Asterix & Obelix".
Zaczęłam felieton od tytułu "ART rulez", bo rzeczywiście coś w tym jest. Co się obejrzę, to słyszę od znajomych o czymś, co ma związek z tym słowem albo co chwilę pojawiają się plakaty reklamujące coś, co zawiera w swojej nazwie wyrażenie ART.
Jeśliby się przyjrzeć kwestii, z czym mi się kojarzy ART, to w pierwszej chwili przychodzi na myśl pop-art czy mniej znany minimal-art, czyli nurty artystyczne, które pojawiły się po II wojnie światowej. Najbardziej znany współczesności jest Andy Warhol i fenomen zawrotnych sumek pieniężnych jego dzieł, zwłaszcza, że nie powalają one niczym szczególnym, bo oparte są na efekcie akumulacji i powtórzeń.
Minimal-art jest jeszcze lepszy, bo ograniczał się do kilku kolorów i najbardziej elementarnych form, jak kwadrat, kreska, punkt. Czy nie wydaje Wam się, że gdzieś już to widzieliście? Na przykład, loga największych firm na świecie są z biegiem lat tak mocno upraszczane, że zahacza to o skrajny minimalizm. Ze szczecińskich akcentów, warto przyjrzeć się logotypowi Akademii Sztuki w Szczecinie autorstwa Lexa Drewińskiego, który wywołał niemałe emocje. Ktoś nawet stwierdził, że znak graficzny kojarzy się z męskimi genitaliami. Zaiste, niesamowita jest ludzka wyobraźnia.
Inne skojarzenie - Art déco. Styl w architekturze, malarstwie i grafice. Miał być odpowiedzią na brak dyscypliny przestrzennej w secesji. Klasycyzm, zgeometryzowanie i łączenie piękna z funkcjonalnością przedmiotów, to główne cechy Art déco. Dla ciekawych, w Szczecinie jest zabytkowa brama z herbem gryfa w tej stylizacji. Trzeba tylko zajrzeć w oficynę kamienicy nr 34 na ulicy Jagiellońskiej. Dla klubowiczów, Lulu Club, nawiązując do przedwojennej roli budynku, w którym się znajduje, posiada wystrój wzorowany na Art déco (na francuski kabaret). Nie tak dawno odbył się tu koncert Dawida Podsiadło. W najbliższym czasie dadzą tam znać o sobie "Poluzjanci" oraz córka Czesława Niemena z projektem "Niemen mniej znany".
Jedziemy dalej z ART-em. Wśród gatunków muzycznych istnieje termin pod nazwą Art-rock. I tu się zaczynają moje obszary "ulubieńczości muzycznej". Rock obfitujący w najróżniejsze wątki i formy, to jest to, co uwielbiam. "Procol Harum", "Pink Floyd", "Queen", "Porcupine Tree"- te zespoły mają siłę. Często wrzuca się do tego wora zespoły, które nie mają wiele wspólnego z Art-rockiem, bo mylony on jest z rockiem progresywnym. Zresztą tyle się teraz porobiło podgatunków muzycznych, że sama miewam problemy z zaklasyfikowaniem granej przez jakiś zespół muzyki.
Czas dojść do sedna sprawy, jakim jest obecność ART-u w Szczecinie. Zacznę od tego co już było, a czego edycja w kolejnych latach z pewnością będzie kontynuowana. Proszę bardzo, na przystawkę podaję Państwu "Szczecin United Art Festival" czyli electro, alternatywa i wizualizacja w jednym. Wydarzenie skupia zagranicznych i polskich artystów prezentujących sztukę najnowszych trendów. A wszystko to w czerwcu w ciągu kilku dni i są to pokazy: fotografii, filmów, rzeźb, instalacji o charakterze multimedialnym, graffiti i mody, a także całonocne grania zespołów, producentów i DJ'ów.
Jako pierwsze danie polecam coś bardziej aktualnego. 18 października w Filharmonii szczecińskiej będzie można posłuchać i zobaczyć II Maraton Klasyczny. A gdzie tu ART? Ano w programie - Wolfgang Amadeus MozART. Szczegółową relację z pierwszej odsłony, która miała miejsce tydzień wcześniej, można przeczytać w dziale "Relacje" na naszej stronie.
No i drugie danie - "22. Europejski Festiwal Filmów Dokumentalnych dokumentART". Toż to dopiero wydarzenie. Od wczoraj do 22 października będzie się dużo działo. Oprócz konkursu filmów dokumentalnych z całej Europy, jest wiele imprez towarzyszących, które ruszyły już 8 października. Idea Festiwalu jest o tyle ciekawa, że jest to największy i jedyny międzynarodowy pokaz filmów dokumentalnych w Szczecinie, bo jednocześnie odbywa się on w Niemczech, w Neubrandenburgu. Co więcej? Więcej pod linkiem: http://szczecinglowny.org/zapowiedzi?page=2
Na deser proponuję wypoczynek w iście ART-owskim miejscu, jakim jest "Arteria" usytuowana przy ulicy Śląskiej. Lokal ze sztuką faktycznie jest za pan brat, bo jest to klubokawiarnia Akademii Sztuki. W stworzeniu wnętrza, menu oraz tła muzycznego udział mieli i mają studenci tejże uczelni. Jako, że często poruszam się po tej ulicy, zawsze mój wzrok przykuwa ogródek przed lokalem, którego elementy składowe, czyli stoły i siedziska, zostały zrobione z europalet. W środku też byłam i to nie raz. Co tam można zjeść i zobaczyć? Nie będę tego zdradzać. Powiem tylko, że trzeba samemu przyjść, zamiast czytać internetowe recenzje. :)