Przeszłość? To dobre dla historyków, archeologów, paleontologów, geologów. Przyszłość? Tu rządzą futuryści, filozofowie, pisarze, uczeni. Choć wydaje mi się, że zajmowanie się tym drugim zagadnieniem to niezła zabawa w zgadywanki i gdybania. Bo jak dowiaduję się, że np. ludzie kiedyś będą mieli 3 metry wzrostu i ogromne głowy (przez większe mózgownice), to proszę wybaczyć moją reakcję - śmiać mi się chce. Ale i tak lubię czytać takie fantazyje.
Na dzień dzisiejszy
W programie „Project Runway”, który po raz pierwszy pojawił się w polskiej ramówce telewizyjnej, wymyśla się zadanie młodym twórcom mody, by zaprojektowali ubrania na sezon wiosna-lato 2054. Nie tak dawno (22 lutego) w Szczecinie odbyła się premiera filmu, serialu (jeśli znajdą się fundusze na następne odcinki) - „Ocaleni”. Fabuła jest mniej więcej taka, że w 2044 roku na świecie ocalało dwóch szczecinian - a dalej to już ich perypetie w tym, jakże groźnym, otaczającym ich środowisku. Więc mamy dawkę horroru i psychodelii dla pobudzenia wszelakich zmysłów. Kontynuując, apokaliptyczne i postapokaliptyczne scenerie zawsze ludzi ciekawiły. Przykładem jest chociażby bijący lokalne rekordy pod względem zainteresowania, amatorski, jak to podkreślają twórcy - „Płonący Szczecin”, którego premiera przewidywana jest na maj 2014 roku. Jednak o tej ekranizacji rozpisywać się nie będę, bo trochę odbiegłabym od głównego tematu, czyli wizji życia na ziemi za ileś tam lat.
Na dzień wczorajszy
Średniowieczny filozof z XIII wieku – Roger Bacon uważał, że przyjdzie czas latających maszyn. Fragment jego myśli o tym jest następujący: „ [...] człowiek siedzący wewnątrz maszyny będzie nią kierował za pomocą pomysłowego mechanizmu i leciał przez powietrze, jak ptak. […] ". Przewidział także okręty poruszające się bez użycia wioseł i kierowane tylko przez jednego człowieka, wozy prowadzone bez pomocy zwierząt pociągowych oraz przyrządy umożliwiające chodzenie po wodzie i nurkowanie. O legendarnej postaci szlachcica Pana Twardowskiego mówi się, że przebywa teraz na Księżycu i przygląda się temu, co ludzie na Ziemi robią. I tak z rokiem 1969 człowiekowi naprawdę udało się postawić stopę na tym naturalnym satelicie (choć krążą pogłoski, że nigdy do tego nie doszło; budzi niepokój brak kolejnych ludzkich wojaży na Księżyc). Niezwykle ciekawym faktem jest 1966 rok w Polsce. Cały kraj ogarnął szał na konkursy plastyczne, w których dzieci miały się wykazać prezentacją świata w milenium, czyli za 36 lat. Młodzieńcze wyobrażenia przerosły, to co faktycznie prezentował rok 2000. To, że prace przedstawiały ruchome chodniki, roboty, statki kosmiczne, to pół biedy, bo to ludzkość jako tako osiągnęła. Gorzej z codziennymi lotami na Księżyc i na Marsa. Dużym zaskoczeniem jest brak komputerów na obrazkach.
Niesamowity polski wizjoner
Często zapominamy o wielkim udziale w przewidywaniu ludzkiej przyszłości śp. pisarza Stanisława Lema. Oprócz umiejętności pisarskich przypisuje mu się niezwykłe zdolności w byciu filozofem, futurystą i humorystą. Już w latach 50 wysnuł znane nam dzisiejsze realia. W wydanym w 1955 roku „Obłoku Magellana” roztacza się wyobrażenie o dostępie ludzkości do ogromnej ilości danych w małych telewizorkach. No i mamy laptopy, tablety i internet, o którym Lem wspominał. W książce „Summa technologiae” z 1964 roku pisze on o fantomatyce, oddziaływaniu sztucznej rzeczywistości na mózg człowieka. W przełożeniu na nasz obecny język chodziło o „wirtualną rzeczywistość”, której możemy doświadczyć w hełmach VR. Podobnie jest z zagadnieniem nanotechnologii w powieściach tego pisarza. Możliwość modyfikacji ludzkiego ciała za pomocą części, urządzeń w rozmiarach nano jest dzisiaj dostępnym zjawiskiem w medycynie (tu jednocześnie warto napomknąć o wydłużeniu średniej długości życia ludzi w przyszłości). E-booki według Lema to „ [...] kryształki z utrwaloną treścią […] o jednej, jedynej stronicy […] ”, na których „ [...] za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu [...] ”, zaś audiobooki to „lektany”. Opisy tych wynalazków znajdziemy w „Powrocie z gwiazd”. Natomiast kreowanie nowych światów, cywilizacji w „Cyberiadzie” Lema, to nic innego jak obecne gry komputerowe. Ja mile wspominam kultowy „Age of Empires” czy „The Sims”.
Czy jest tu na sali jakiś wizjoner?
Do wizjonerskiego stylu myślenia powyższego Pana jeszcze mi daleko, ale przewiduję zaprzestanie istnienia kół, szyn, gąsienic, płóz, a wszystkie „lądowe” maszyny będą się lekko unosiły ponad powierzchnię ziemi (ach, te ścigacze w „Star Wars”). Ułatwi to poruszanie się nad każdej nawierzchni, nawet na wodzie. Cóż to by było za udogodnienie dla szczecinian! I autostrad już nie trzeba by było budować. Koniec obciążania, męczenia rządzącej góry za ślamazarność w tej kwestii! Pomyślałam też o zabezpieczeniu przed kolizjami. Logicznie myśląc, takie rozwiązanie przemieszczania się niweczy zarazem dotychczasową przydatność znaków drogowych itp. zabiegów. Stąd moja propozycja, by wszystkie takie pojazdy wyposażyć w systemy przedwczesnego ostrzegania o zbliżających się z dużą prędkością innych obiektach. Ostrzeganie przydałoby się również dostosować do nagle wpadających na nas zwierząt podczas jazdy. Cud, miód, jakby coś takiego istniało! I wreszcie skończyłby się koszmar pięknej Puszczy Bukowej rozjeżdżanej przez quady i crossy. Wszyscy byśmy lekko latali, pielęgnując resztę tylko do użytku naszych stóp i zwierzęcych łap, łapek i innych rodzajów odnóży. Nawet mogłoby tak dziko zarosnąć jak w filmie „Jestem legendą”, ale nie aż tak jak w „1000 lat po Ziemi”. Co do pozostałych aspektów życia w dalekiej przyszłości, wolę o nich nie myśleć. Cieszę się tym, co jest. Tak, wiem, staroświeckie podejście przeze mnie przemawia. Poza tym, jest taki pogląd, że mocny pęd technologiczny doprowadzi do unicestwienia świata. I co Wy na to?
Foto:
Marta Siłakowska